21 marca 2016

muffiny z cukinią i wiórkami kokosowymi, nie da się lepiej

Salut!
Dobra, bo późno jest, więc bez owijania w bawełnę albo w ciastko....co kto woli.
Muffiny mam, bo dawno nie było ;) Tzn, muffin, bo wypieków ostatnio u mnie aż nadmiar, ale dobra, postaram się to jakoś wyważyć w najbliższym czasie. Aaa, żeby  nie było, ja to wszystko rozdaję to tu to tam, sama może skubnę 2 kawałki, wiadomo....fit czy prawie fit....nieważne, dupa patrzy i liczy iii nie zapomina ;d Co do babeczek, dla mnie pyszne, słodkie, wilgotne, idealne do kawy!
Przepis nieco zmodyfikowałam, ale tym, co chcę skorzystać z oryginału odsyłam TU

To piszę co i jak, zachęcam do spróbowania....wiadomix ;d


Enjoy!



Przygotowanie: 20 min pieczenie + 10 min 

Składniki ( u mnie):
3/4 szklanki mąki ryżowej
100 g wiórków kokosowych Bakalland
nieco mniej niż pół szklanki cukru trzcinowego
1/4 szklanki oleju rzepakowego
3 łyżki soku z cytryny
3/4 łyżeczki sody oczyszczonej
2 jaja eco - większe
1/2 szklanki mleka
szklanka utartej cukinii
żurawina suszona opcjonalnie do posypania 


Rozgrzewam piekarnik do 190 stopni, formę na muffiny wypełniam papilotkami.

Umytą i osuszoną cukinię ścieram na tarce na najmniejszych oczkach - razem ze skórką.
Do niej dodaję pozostałe mokre składniki.

Suche składniki łączę ze sobą, mąkę przesiewam.

Suche i mokre składniki dokładnie mieszam, po czym dodaję suche do mokrych, ponownie mieszam, ale nie za długo, do chwili, aż wszystko dobrze się połączy.

Masą wypełniam papilotki do 3/4 wysokości, wkładam do piekarnika na środkową półkę, piekę 20 minut.
Można zrobić test suchego patyczka na koniec ;)










19 marca 2016

buraczane brownie raz

Czołem!
Wiosna, oesuuu, no wiosna jak nic! Od razu mi lepiej, wszystko mi się chce, no może prawie wszystko i prawie zawsze, ale jednak! Niech no jeszcze schowam te szale, rękawiczki i kurtę zimową do szafy, to już będzie pełnia szczęścia...nie mogę się doczekać, pewnie jak i Wy ;) Przebieram raciami myśląc o lecie, chcę je maksymalnie wykorzystać, nacieszyć się ....ale dobra, niech najpierw przyczłapie ta wiosna ;p
Skoro wiosna, to i ciasto lżejsze mam, bo wiadomo, dbamy o figury, prawda?
Myślałam, że objadłam się brownie, bo tak często je robiłam, na szczęście nie dla siebie, dla kogoś... ale jednak, okazuje się, że nie jest tak źle jeszcze ze mną, ciasto owo może przybrać inną, równie smaczną postać....
TO, które chcę Wam dzisiaj pokazać, jest na bazie buraków.
Czy pyszne? Czy nie czuć buraków? Szczerze...? Jest inne, dla mnie pyszne, czy jest tak doskonałe jak brownie bananowe...? Nie wiem...Trochę czuć buraki, ale mnie to akurat nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.Ciasto nie jest też słodkie, bo ja raz, że nie lubię jak mnie wykrzywia od nadmiaru szczęścia, dwa...no uważam na to co jem i w jakiej ilości, zatem odcinam....ale to jest akurat kwestia indywidualna, sami sobie możecie dopasować stopień słodkości. Uważam, że takie odchudzone ciasto jest świetnym zamiennikiem dla tych wszystkich tradycyjnych, zwłaszcza jak ktoś nie może żyć bez dogadzania sobie, a jednak liczy kalorie...Powiem Wam, bo tak ostatnio rozmawiałyśmy z koleżankami, że chyba już mi nie smakują te "normalne" ciacha, fikuśne, kremowe z milionem dodatków...Tak się przyzwyczaiłam do tych "oszukanych", że w zupełności mi wystarczą. A tak w ogóle, czy Wy też to zauważyliście, że ostatnimi czasy kręcę się wokół wypieków ?? Ja!! Tak, Ja...Ta, co nie podchodziła do pieczenia ciast...świat nie widział! ;p
Dobra, to o cieście jeszcze słów kilka. Przepis znalazłam TU , ale nieco go sobie zmodyfikowałam pod siebie, zamieniłam mąki, ksylitol na maltitol. Polecam spróbować, dowiedzieć się czy to Wasze smaki czy może jednak wolicie tradycyjne...ciasto czekoladowe ;)

Enjoy!


Przygotowanie: 50 min pieczenia + około 15 min pracy

Składniki ( u mnie):
550 g buraków
3/4 szklanki mąki ( w tym pół na pół jaglanej z owsianą)
2 jaja eco
100 g gorzkiej czekolady - dobrej jakości
6 łyżek kakao gorzkiego - dobrej jakości
szczypta soli różowej
2 pełne łyżki maltitolu
2-3 łyżki wody
2 łyżki miodu wielokwiatowego 
2 łyżki oleju kokosowego
1 łyżeczka sody oczyszczonej


Buraki ugotowałam do miękkości, po odcedzeniu odstawiłam do ostygnięcia.
Obrane ze skóry ścieram na tarce na najmniejszych oczkach. Dodaję do nich wszystkie mokre składniki;  czekoladę i olej kokosowy rozpuszczam w kąpieli wodnej.
*** Jeśli buraki puszczą sok, zostawcie g, no chyba, że będzie więcej niż pół szklanki, należy go odlać.
Wszystkie mokre składniki mieszam ze sobą dokładnie.

Suche składniki również łączę ze sobą, mąki uprzednio przesiewam.

Mokre i suche składniki łączę ze sobą, dokładnie mieszam.

W między czasie rozgrzewam piekarnik do 180 stopni.

Formę smaruję olejem kokosowym, wykładam papierem do pieczenia, wlewam do niej ciasto i piekę do około 50 minut, bez termoobiegu.

Po ostudzeniu możecie ciasto jeszcze dostroić pod siebie, polać czekoladą, posypać owocami, co kto lubi ;)









i kawaaa, obowiązkowo...<3




11 marca 2016

jaglane bounty najlepsze na świecie

Hoł!
No i co, znowu ma coś dla Was z tak zwanych maszkietów ;) Ja nie wiem o co chodzi i jak to się dzieje, że tak się składa, ale chyba nie możecie narzekać. W końcu, większość z nas lubi sięgać po łakocie, zwłaszcza będąc na diecie...Przepis dojrzałam na zacnym fb, zupełnie przypadkiem, za to z pełną premedytacją dodałam go do zakładek! Uważam, że jest doskonały, nie trzeba go polepszać. Jeden kawałek jak dla mnie jest syty, załatwia sprawę zachcianki, ale nie powiem...jak wpadnie drugi, to jakoś nie będę płakać ;p
Mam nadzieję, że domowe bounty Wam posmakuje, ja mogę być nieobiektywna, bo kokos wielbię w każdej postaci, aleee....batonów próbowała moja funfela, która do niedawna jeszcze nie podzielała światowego wręcz zachwytu nad kokosem ;d Powiedziała, że dobreee, ufam, że tak jest :D



Przygotowanie: około 40 min 

Składniki:
180 g kaszy jaglanej
150 g mleka kokosowego
200 g wiórek kokosowych
100 g miodu
100 g gorzkiej czekolady - dobrej jakości





Kaszę jaglaną płuczę pod zimną wodą, robię to dosyć długo, to pozwoli uniknąć charakterystycznego smaku goryczy. Następnie przelewam ją wrzątkiem, sporą ilością. Sparzoną kaszę przekładam do garnka, zalewam wrzątkiem ( dwie szklanki), dodaję 100 g mleka kokosowego i gotuję przez około 15 minut.
Po tym czasie zdejmuję kaszę z płyty, pozostawiam pod przykryciem 5 minut. Ja jeszcze między garnek, a pokrywkę daję arkusz ręcznika kuchennego (kiedyś wpadłam na ten myk, przy okazji gotowania kaszy bulgur).
Kaszę przestudzam, do już nie gorącej, a letniej dodaję wiórki i miód, mieszam dokładnie.
Tak otrzymaną masę wyłożyłam do formy, wyrównałam.

Czekoladę rozpuszczam w kąpieli wodnej, dodaję do niej mleko kokosowe ( 50 g).
Masą czekoladową pokrywam masę z kaszy. Odstawiam do przestygnięcia. Kiedy całość jest "zimna", wkładam ją do lodówki, aby całość dobrze się związała. E voila!











05 marca 2016

ciasto marchewkowe

Cześć!
I'm back. Wróciłam, wróciłam, taaak....chyba wreszcie mam czas i chęci większe, ale chyba bardziej ten czas się pojawił....albo okazał nieco bardziej łaskawy. Tyle się ostatnio dzieje, że właśnie ów czas mi ucieka przez palce, ale dobraaa...co to kogo ;p
Śmieję się pod nosem, bo jak już przylazłam do Was, to znów z jakimś wypiekiem, a niby nie jestem pierwsza przy piekarniku, aleee.....ale jak mam już jeść coś do tej kawy, to niech to będzie dobre, domowe i bez tych wszystkich super kremów. Przepis znalazłam TU, powiedziałam do koleżanki, że jak będzie ciacho dobre, to będziemy się nim zajadać co jakiś czas. Wyszło ;p
Słowo się rzekło.
Aaaa, ciasto jest pyszne, bo marchewkę mam ze wsi, czyli wiecie.....pachnie nią, smakuje ona, jest soczysta, pyszna, a że mam jej sporo, postanowiłam ukręcić dobre ciasto. Owa propozycja jest nieco lżejsza od tych powiedzmy, tradycyjnych, tym bardziej zachęcam.
A! Ciasto nie jest bezglutenowe, ale celowo. Możecie pozamieniać mąki, do czego zachęcam, kolejne marchewkowe będzie właśnie takie <3




Przygotowanie:około 60 minut

Składniki:
6 średnich marchewek
ok 15 łyżek mąki owsianej
3 łyżki kakao dobrej jakości
4 jaja u mnie eco
3 łyżki miodu - sprawdzona pasieka
2 łyżki oleju kokosowego
łyżeczka proszku do pieczenia

+ krem
serek Almette jogurtowy
3 łyżki miodu (sprawdzona pasieka/ lipowy)
prażone orzechy włoskie
szczypta cynamonu


Marchewkę ścieram na tarce o małych oczkach.

Żółtka, mąkę, proszek do pieczenia, miód, kakao i olej łączę ze sobą, dokładnie mieszam. Jeśli masa jest za sucha, dodać odrobinę wody, ja dodałam.
Białka ubijam na sztywną pianę.

Masę łączę ze startą marchewką oraz białkiem, dokładnie mieszam.
*** Do masy dodałam marchewkę, lepiej się łączy, następnie białka.

Całość wylewam do formy ceramicznej lekko wysmarowanej olejem kokosowym.
Wkładam do rozgrzanego piekarnika na około 45 minut na 180 st. Środkowa półka bez termoobiegu.

Ciasto zostawiłam na noc, rankiem wierzch wyłożyłam masą z serka, miodu i cynamonu. Orzechy włoskie uprażyłam, pokruszyłam.


***
Ciasto jest przyjemnie wilgotne, nie za słodkie, serek z miodem robią WoW ;D
Dla mnie mega!