Bardzo lubię TEN czas, ale .....co za dużo, to niezdrowo. Choć nie powiem, taki kawałek sernika, to jeszcze bym teraz ogarnęła;p No nic!
Ja do Was z czymś innym przychodzę, bardzo zielonym, smacznym, pod warunkiem, że TO są Wasze smaki, moje TAK, zdecydowanie. A WY, znacie, lubicie??
Niby nic, ale powiem Wam, że smaczne to puree w takiej właśnie odsłonie.
Inne, lekko pikantne, orzeźwiające, o! A skąd pomysł na takie połączenie? Otrzymałam chwilę temu pyszną przesyłkę , która zawierała między innymi pastę wasabi. Jako, że jestem miłośniczką ów pięknej zielonej pasty, bo wielbię ją zwłaszcza w połączeniu z sushi, to SOBIE nie muszę jej przedstawiać, myślę, że większości z Was również, ale jakby ktoś nie wiedział co to tooooo jest, już piszę.
Wasabi, to nic innego jak chrzan japoński, stosuje się go głównie do sushi, można też go użyć do marynat mięsnych, łączyć z majonezem...no co kto lubi, jak lubi.
Ja połączyłam z groszkiem oraz prażonym słonecznikiem.
Jeśli obawiacie się tego zestawienia, już uspokajam, wasabi dodajecie wedle upodobania, na zasadzie dobierania po trosze, tak by był on delikatnie wyczuwalny, a tym samym nie zdominował smaku groszku.
Proporcje dobierałam raczej na oko, jeśli lubicie coś bardziej, czegoś nie, komponujecie do woli, przecież o to chodzi w całym tym ambarasie, prawda?:D
To zostawiam Was z puree, oby smacznego!
Buziaki!
Przygotowanie: 10 minut
Koszt: 4 zł/ groszek mrożony
Składniki:
około 450 g groszku mrożonego
kilka łyżek słonecznika łuskanego
pieprz czarny świeżo zmielony
pasta wasabi wedle uznania
2 łyżki z oleju z prażonych orzechów
Groszek gotuję w lekko osolonej wodzie do miękkości. Po ugotowaniu odcedzam. Groszek przekładam do miski, miksuję na gładką masę. Dodaję uprażony wcześniej słonecznik, odrobinę pieprzu, olej oraz po trosze dodaję wasabi, mieszam, smakuję....i po chwili znów, do momentu, aż poczuję, że smak chrzanu jest już wyczuwalny, ale nie zaburza delikatności groszku, ani tym bardziej słonecznika.
WYDAJE mi się, że dobrze to wszystko połączyłam, puree z groszku zyskało na wyrazistości, przez co nie było takie mdłe :D
A WY znacie puree z groszku, jadacie?? Macie jakieś inne MYKI ??
Ja podałam do niego chude mięso, pysznie, lekko no i ta wariacja smaków ;)
No proszę, a był temat w grupie, był :) Zrobię, z wasabi oczywiście bo lubię bardzo, jem aż mnie przepali do żywego ;)
OdpowiedzUsuńno i jakoś zaraz po tym powstał ów post, nawet dwa razy było samo puree, ale co będę się bić z ciastami:D
OdpowiedzUsuńno wasabi daje czadu, z resztą jak z czosnkiem, a to już co kto lubi, no i wiadomo na smak wszystko...dla K. było za łagodnie, ale też nie chciałam "nawalić" tej pasty, bo nie w tym rzecz....no i nie dogodzisz :D ale myk fajny, polecam!
Świetnie puree, cudowny kolor :) Fajne połączenie składników :)
OdpowiedzUsuńa mnie się jakoś udaje utrzymać ten umiar: mamy ciasta, ale wiem, że one nie uciekną, więc spokojnie mogę je zjeść za godzinę, czy dwie :)
OdpowiedzUsuńAleż puree! <3 ten kolor..!!
Ta zieleń jest oszałamiająca! Lubię i groszek, i wasabi, trzeba będzie spróbować :)
OdpowiedzUsuńświetna pasta!
OdpowiedzUsuńSuperr zielone ,lubię.
OdpowiedzUsuńmmm szalejesz ostatnio :> na ostro!
OdpowiedzUsuńCudna ta zieleń :)
OdpowiedzUsuńPrzecudny kolorek :)
OdpowiedzUsuńAch ten kolorek! wiosna na talerzu w pełni :)
OdpowiedzUsuń