07 grudnia 2016

kakaowe kruche ciasteczka dla Mikołaja albo i nieee

Hoł!
Mikołaj był? Był.
A ciacha i mleko były? Bo u mnie tak! Żeby jednak nie było, że nawet Mikołaja karmię bezglutenowymi niby wypiekami, zrobiłam takie całkiem normalne, jakże pyszne...kakaowce ;)
No...i to by było na tyleee...bo mikser zajechałam przy okazji...blender siadł jakiś czas temu ( jak dobrze, że mam drugiiiiii....), wypieków więcej nie będzie...przynajmniej aż SE nie wybiorę nowego, ha!
To co...daję przepis na ciacha, jakby ktoś miał ochotę. Przepis znaleziony w czeluściach internetu klik

* Składniki obejmują dwie blachy

Składniki:
375 g mąki z pełnego przemiału
55 g kakao dobrej jakości
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia bezglutenowego
225 g masła - w temperaturze pokojowej
300 g cukru - u mnie około 200 g trzcinowego
2 duże jaja
pełna łyżeczka esencji waniliowej


Suche składniki wymieszać ze sobą. Odstawić.
Masło utrzeć z cukrem na jednolitą, puszystą masę. Dodawać jajka pojedynczo cały czas miksując, na koniec esencję. Następnie dodajemy suche składniki, najlepiej stopniowo cały czas mieszając.
Gotowe ciasto zwijamy w kulę, zawijamy w folię i wkładamy do lodówki na jakąś godzinę.

Po tym czasie, na oprószonej stolnicy należy rozwałkować ciasto i wycinać dowolne kształty.
Na blachę wyłożoną papierem układamy ciastka.
Piec w 175 stopniach na środkowej półce 8-11 minut.
Jeśli ciastka mają do 5 mm piec 8 minut, nieco grubsze piec 11 min. Ja moje piekłam jakieś 8-10.
Środek ciastek powinien być nabrzmiały, brzegi zaś twardsze. Po upieczeniu najlepiej wyłożyć je na kratkę, na koniec można oprószyć cukrem pudrem ze szczyptą cynamonu.











Enjoy!




26 listopada 2016

zdrowsza wersja kinder country

Hoł!
Taaak, pojawiłam się w końcu, tak żyję i mam się bardzo dobrze ;)
Posta piszę dla Was już tydzień, wiecznie coś, ktoś, czas leci przez palce, tyły mam niezłe...i nie mam na myśli tylko pewnych części ciała ;d
Za chwilę święta, oczywiście planów wypiekowych mam kilka....a czy wyjdą...? Mogłyby.
A Wy jak? Żyjecie już planowaniem co będzie ?
Alee wracając do "dzisiaj". Ciasto mam. Fajne, dobre, jakby zdrowsza wersja, pewnie gro osób będzie przewracało oczami, bo i takie zawsze się znajdą, ale cóż....Ciacho polecam osobom, które podobnie jak ja, gdzieś tam zrezygnowały z tych PRAWDZIWYCH i najlepszych domowych wypieków.
Ta wersja KC jest mniej słodka, mniej "wyraźna" w smaku, choć dla mnie idealna, blaszka pękła dosyć szybko. Jak dobrze, że ów blaszka mała była ;d
Pomysł na przepis wpadł do mnie przypadkiem, znaleziony  tutaj 
No i najważniejsze, przepraszam za zdjęcia....aparat odmówił posłuszeństwa, a że czasu mało było....posiłkowałam się telefonem ;))


Składniki: (blaszka 21x19 cm)

* ciasto kruche*
1/2 szklanki mąki orkiszowej 
1/2 szklanki mąki gryczanej
50 g oleju kokosowego
3 łyżki stevii
1 łyżeczka proszku do pieczenia bezglutenowego

* krem*
200 g suchej kaszy jaglanej
400 ml mleka kokosowego (dobrej jakości)
2 łyżki rozpuszczonego oleju kokosowego
100 ml wody
3 łyżki stevii
1 szklanka chrupek orkiszowych
1/ 2 szklanki wody

*polewa*
200 g gorzkiej czekolady dobrej jakości
5 łyżek wody

+ szklanka chrupek orkiszowych do posypania ciasta

Przygotowanie: 

* ciasto*
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni.
Mieszamy suche składniki między sobą, dodajemy olej, zagniatamy ciasto. Powinna powstać ( a raczej musi) zwarta kula. W razie potrzeby podsypać mąką, choć ja tego nie zrobiła, po dłuższej chwili ciasto pięknie się zbija.
Blaszkę wyłożyłam papierem do pieczenia, ciastem ją wypełniam. Na koniec nakłuwam widelcem.
Wkładam do piekarnika na 40 minut, po tym czasie należy je wystudzić.


*ciasto*
Kaszę jaglaną uprażyć w rondelku, zalać mlekiem kokosowym, wodą (100 ml) dosłodzić. Całość gotujemy do miękkości. Odstawić do przestygnięcia, kasza powinna być ciepła, ale nie gorąca.
Do kaszy wlać pół szklanki wody, olej, po czym zblendować na gładki krem. Wsypać chrupki i wymieszać.
Na spód ciasta wyłożyć krem, wyrównać i włożyć do lodówki na 10 minut.


*polewa*
Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, dodać wodę, energicznie wymieszać.

Polewą należy wyłożyć ciasto, następnie obficie posypać chrupkami . Włożyć do lodówki na kilka godzin.


*** Moje uwagi ;)
Sam krem możecie dosłodzić według siebie. Jeśli chodzi o polewę, autorka przepisu podaje, by czekoladę wymieszać z wodą. Uważam, że pomysł nie jest trafiony, czekolada błyskawicznie stężała, źle się rozprowadzała po kremie. Następnym razem polewę zrobię według siebie ;) Jak macie swoje sprawdzone myki na nią, to zachęcam do zamiany ;)
Ciasta nie przechowujcie w lodówce zbyt długo, ciężko je później równo pokroić ;)



enjoy!







10 października 2016

bombowe kulki orzechowo - daktylowe

Cześć !
I znowu trochę mnie nie było, to znaczy dla jasności, nadal uważam, że jedzenie, to wszystko...i pieczołowicie podchodzę do wszelkiej maści posiłków, tyle, że jakoś mniej czasu na bloga mam...a może nie mniej, ale nieco inaczej jadam, niż kiedyś to bywało, no i jakoś się nie składa...bywać tutaj co kilka dni i zasypywać Was tonami mięsa i sałatami jakie pochłaniam ;d
Muszę przyznać, że zastanawiałam się nad treścią tego posta, co by Wam tu napisać, w jakie rejony się z Wami udać...i tak uśmiecham się pod nosem, bo chyba najlepiej....do lodówki ;d
Do lodówki, bo TAM właśnie zamknięte w szczelnym pudełeczku znajdują się fantastyczne kulki.
Znacie je, krąży "tego" po blogach dziesiątki w różnych wariacjach, posypkach i co tam jeszcze chcecie. Moje są orzechowo-daktylowe, po prostu. Nie podam Wam przepisu, bo go nie mam, brałam co miałam pod ręką, wymieszałam i tyle chyba....Oczywiście podam mniej więcej co i jak, mam również jakieś uwagi na przyszłość, ale póki co...odsyłam do kulek, a nóż komuś wpadną w oko ?;)

Enjoy!


Przygotowanie: około 20 minut + moczenie daktyli min. 40 minut

Składniki:
opakowanie daktyli suszonych drylowanych Bakalland / 400 g
do 3/4 szklanki ziaren słonecznika łuskanego
do 3/4 orzechów laskowych
do 3/4 szklanki orzechów nerkowca
cynamon - łyżeczka
espresso - do moczenia daktyli
szczypta soli różowej
kakao gorzkie 3-4 łyżki
kakao gorzkie i wiórki kokosowe obtaczania



Daktyle siekam i  zalewam mocną kawą do ich wysokości. Zostawiam je tak na minimum 40 minut.
( nie musicie ich siekać, ja postanowiłam nie "zajeżdżać" kolejnego blendera ;p )

Orzechy i ziarna słonecznika prażę na suchej patelni po czym odstawiam na bok.

Do blendera wrzucam ostudzone orzechy i słonecznik, ucieram na drobną masę w miarę możliwości.
Dodaję do nich namoczone daktyle ( proponuję nie odlewać od razu całej kawy spod nich, może się przydać, jeśli okaże się, że masa jest za twarda). Całość ponownie ucieram. Dodaję cynamon, szczyptę soli oraz kakao. Znów ucieram. Jeśli masa jest za twarda, dodajcie kawy spod daktyli.
Z uzyskanej masy formuję kulki, które obtaczam w wiórkach kokosowych i kakao, oczywiście osobno.

Gotowe kulki wkładam ostrożnie do pudełka i wkładam do lodówki.


* Uwagi *
Moje kulki mogłyby być nieco twardsze, nie ukrywam, choć z drugiej strony nie są gniotami, co dla mnie akurat jest ważne. Następnym razem jednak jeszcze mocniej odcedzę daktyle.
Orzechów i słonecznika nie ucierałam na pył, dzięki czemu są fantastycznie wyczuwalne, robią WoW!
Kawa? Super myk, jej posmak dopełnia całości.
Dłonie najlepiej zwilżyć wodą lub odrobiną oleju kokosowego, wówczas masa nie klei się do rąk.















04 września 2016

daktylove ciasto bezglutenowe

Hoł!

Wracam z wypiekiem. Żadna nowość, prawda? Kto by to pomyślał, że się wkręcę w pichcenie, tyle dobrze, że człowiek jednak zwraca uwagę na to co i ile...ładuje do buzi ;d
Zatem ciasto mam. Bezglutenowe, pyszne, wilgotne, z daktylami, na jabłkach....z garścią orzechów włoskich. Oesuuuuu, no dobre jest. Nie wygląda zjawiskowo, przynajmniej jest niepozorne, ale honor trzeba zwrócić wraz z pierwszym kęsem. Mam nadzieję, że podzielicie mój entuzjazm.
Ciastem zaraziła mnie moja dobra koleżanka Aneta, pozdrawiam Ją serdecznie.


Enjoy!


Przygotowanie: 40 min pieczenia + około 20 min przygotowanie

Składniki:
200 g posiekanych daktyli bez pestek
250 ml wody
1 łyżeczka sody
125 g miękkiego masła dobrej jakości
200 g cukru ( u mnie tylko 80 g trzcinowego)
1 jajo
2 stare jabłka średniej wielkości
garść orzechów włoskich
185 g mąki bezglutenowej ( 100 g gryczanej oraz 85 g ryżowej)
1 łyżeczka proszku do pieczenia bezgl.

Naczynie na ciasto smaruję olejem kokosowym, odstawiam na bok.


Daktyle siekam na drobno, wrzucam do rondelka ( raczej wyższego), zalewam wodą, doprowadzam do zagotowania.  Dodaję sodę - uwaga - pieni się, wymieszać wszystko, po czym odstawić do całkowitego ostygnięcia.

W wysokiej misce zmiksować masło z cukrem na jasną i puszystą masę. Dodać jajko, całkowicie wystudzoną masę daktylową ( razem z płynem), starte jabłka, na koniec przesiane mąki z proszkiem do pieczenia oraz posiekane orzechy włoskie. Wymieszać wszystko bardzo dokładnie łyżką.

Ciasto przekładamy do formy, wkładamy do piekarnika na ok 40 min, pieczemy w 180 st. bez termoobiegu.
Moje wyjęłam z piekarnika po 43 minutach ;)

Zostawić do przestygnięcia ;d






z pozdrowieniami dla oczekujących na wpis ;d <3











16 sierpnia 2016

obłędne ciacha z czekoladą, bezglutenowe


Hey,

Ciastka mam, pyszne, bezglutenowe, mega czekoladowe, kruche, idealne, ale i słodkie.
Pamiętacie taki wpis u mnie o ciastkach z kawałkami czekolady ? Te są łudząco podobne, może są bardziej kruche, o, to na pewno...są równie smaczne, jak nie lepsze, nie wiem. Oszalałam ;d
Na przepis wpadłam przypadkiem KLIK, wiecie jak to jest, od kliknięcia do kliknięcia i bach. Od razu postanowiłam go przetestować, na szczęście zajmują chwilę, więc można je robić nawet o świcie ;d
A! Użyłam mąki ryżowej, jak i cukru trzcinowego w ilości mniejszej niż zakłada przepis,  możecie oczywiście zastąpić go równie słodkim zamiennikiem. Jako, że ciasteczka nie są stricte dla mnie, postanowiłam nie zamieniać wszystkiego na ultra fit (poza tym...trochę luzu, nie?;p)


Enjoy!


Przygotowanie: 10 minut + 12 pieczenie

Składniki: (na około 20 sztuk)

100 g mąki ryżowej 
110 g masła dobrej jakości ( miękkiego masła)
110 g cukru ( u mnie trzcinowy i ok 80 g)
25 g gorzkiego kakao Wedel
20 g skrobi ziemniaczanej
1 jajko
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
200 g gorzkiej czekolady
( u mnie 1x gorzka Wedel + 1x gorzka ze skórką pomarańczy)


Suche składniki mieszam ze sobą. Odstawić na bok.
Czekoladę siekam niedbale, odstawiam na bok.

Masło łączę z cukrem, miksuję na wysokich obrotach do chwili aż powstanie jasna masa. Dodaję jajko, nadal miksuję. Następnie dodaję suche składniki, ale należy pamiętać o zmniejszeniu obrotów miksera.
Na koniec dodaję posiekaną czekoladę, mieszam w miarę dokładnie.

Za pomocą łyżki nakładam na blachę wyłożoną papierem porcję masy, lekko ugniatam. Ciastka podczas pieczenia powiększają swoją objętość, lepiej ułożyć je w większych odstępach.
Autorka przepisu podaje, że ciastek wychodzi około 20 sztuk. U mnie około 15.

Ciasteczka piekę w 180 stopniach na środkowej półce przez lub do 12 minut. Zależy jaki piekarnik i wielkość ciastek.
Po wyjęciu z piekarnika ciastka są bardzo miękkie, ale spokojnie, dojdą.
Po wstępnym ostudzeniu, przełóżcie je na kratkę, chociaż nie wiem czy jest sens czekać ;d








11 sierpnia 2016

kabaczek pieczony w plastrach

Hoł,
No i co tam Kochani w wielkim świecie słychać? Pewnie same wspaniałości, lato jeszcze trwa, co niektórzy oddychają pełną piersią na wybrzeżach, może i lazurowych, inni zaś siedzą w kuchni i sobie dogadzają.
To właśnie ja. Mogę śmiało powiedzieć i na pewno nie przesadzę, że moje życie kręci się wokół lodówki. Nie żebym narzekała, a już na pewno nie dzisiaj.
Siła tkwi w prostocie, tyle. Nie odkryłam oczywiście Ameryki moją dzisiejszą propozycją, ale że myk jest prosty, a zarazem przepyszny, postanowiłam go Wam pokazać. Kabaczków mam pełen kosz, bo Jedna Taka koleżanka mnie obdarowała, to sobie dogadzam...;d
Przepisu jako takiego Wam nie podam, no bo cóż to za filozofia wymieszać kilka składników, ale napiszę mniej więcej co i jak, doprawiacie pod siebie ;)

enjoy!



Przygotowanie: 10 min + 15 pieczenie

Składniki:
2 średnie kabaczki u mnie zielony i żółty
oliwa z oliwek extra virgin Monini
bułka tarta bezglutenowa
ser  dojrzewający Dziugas
suszony tymianek
szczypta papryki wędzonej
sól różowa
świeżo zmielony pieprz

*** bułki tartej i sera dałam po kilka łyżek, w zależności od ilości plastrów


Kabaczki dokładnie myję, osuszam, kroję na plastry - najlepiej tej samej grubości, jakieś 0.5 cm.

Przygotowuję dwie miseczki. Do jednej wlewam oliwę, nie za dużo, do drugiej wsypuję po kilka łyżek bułki tartej, startego sera na drobnych oczkach, tymianku, papryki. Dokładnie mieszam.

Plastry kabaczka okraszam solą i pieprzem, po czym zanurzam w oliwie, następnie obtaczam w bułce.

Plastry układam na blasze wyłożonej papierem i piekę 15 minut w 210 st z termoobiegiem, do chwili aż się zarumienią, ja lubię kiedy są nieco bardziej złote.

Plastry kabaczka podałam z jogurtem greckim z rzodkiewką, sokiem z cytryny, solą i pieprzem.