Zakochałam się w tym pasztecie....chyba przejdę na wege do reszty, bo mięso jadam oczywiście, ale jakoś tak coraz rzadziej, może to jakiś znak ?;d W sumie, to fajnie byłoby żyć powietrzem....człowiek by się tak nie męczył na treningach....i życie byłoby piękne ;D
Przepis mam od Slowly Veggie!, pewnie nie raz widziałyście coś u mnie od nich, Dziewczyny dają takie przepisy, że głowa mała, zdjęcia mega, no i wiadomo....pysznieeeee tam u nich! Magazyn kolekcjonuję od początku, zawsze jest w nim coś, co chętnie przekładam na siebie i to, co mam w lodówce. Odsyłam zatem.
Przepis jest prosty, szybki, idealny dla mnie.
Przygotowanie: około godziny
(plus moczenie pestek dyni przez noc)
Składniki:
1 szklanka pestek dyni
1 marchewka - u mnie dwie mniejsze
1 pietruszka - u mnie większa
1 cebula
1 ząbek czosnku - u mnie dwa
1/2 szklanki kaszy jaglanej - ugotowanej
ok. 8 pomidorów suszonych z oleju - u mnie z 10
sól różowa, pieprz świeżo zmielony
odrobina ziół prowansalskich
szczypta kurkumy
łyżeczka słodkiej papryki
3 łyżki oleju
( u mnie oliwa z papryczkami chilli)
Pestki dyni zalewam na noc zimną wodą. Cebulę kroję w kostkę, marchewki i pietruszkę ścieram na tarce na dużych oczkach.
Wszystko razem podsmażam ( oliwę oczywiście rozgrzałam), dodaj czosnek - ja posiekałam na cienkie plasterki. Duszę wszystko do miękkości, możesz podlać, jeśli uznasz, że to konieczne.
Dodaję przyprawy, kurkumę, paprykę słodką oraz sól.
Namoczone i odcedzone pestki dyni blenduję z ugotowaną wcześniej kaszą (nie soliłam jej).
Dodaję przesmażone warzywa, pokrojone na drobno pomidory suszone, doprawiam do smaku solą i pieprzem.
Wszystko dokładnie mieszam, możecie też wyrobić masę rękami, co kto lubi, ja machałam łychą, bicek jest ;d
Masę przekładam do formy wysmarowanej olejem, ALE....wyłożyłam ją dodatkowo papierem do pieczenia, jakby tak miało coś przywrzeć czy coś....
Piec w 170 st przez około 40 minut.
*** Po dłuższym wystygnięciu, wyjęłam pasztet z keksówki i położyłam na kratce.
Kroić go należy dopiero po wystudzeniu.
Teraz tak, mój leżał w zasadzie dzień...tak sobie dochodził, poza tym praz na zdjęcie już nie TA była...więc prezentuje się TAK jak widać :)
*** Forma do pieczenia, to keksówka, moja jest raczej standardowych rozmiarów.
Zdarzyło się też tak, że zapomniałam wyjąć pasztet po tych umówmy się 40 minutach, był chwilę dłużej...i nic mu nie dolega :)
*** A! Pestki dyni można wymienić na słonecznik łuskany lub dowolne orzechy.
*** ODE MNIE...mój pasztet nie był taki idealny w strukturze jak ten od Dziewczyn, podejrzewam, że to przez fakt, iż nie blendowałam solidnie pestek dyni, ale zrobiłam to celowo, po prostu lubię takie coś pod ząb.Warzywa zaś starłam na tarce o dużych oczkach ;)
Co myślę ? Może będę nieobiektywna, ale dla mnie bomba! Uwielbiam takie właśnie smaki, to są moje ciastka i ciasteczka <3 Będzie u mnie bywał na bank :)
Enjoy!
Wygląda smacznie! :-)
OdpowiedzUsuńulala.. ja ostatnio też robiłam taki pasztet :) znaczy ciut inny, ale też wege :)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja dosłownie wege, czy tam wegetarianinem nie mogłabym zostać.. moje mięso w diecie występuje, nie powiem, że co dzień, bo jednak rzadko, ale co jakiś czas mam po prostu ochotę no i muszę coś zjeść :)
Kolejne cudo .Jak z kaszą to na pewno bomba,zrobię.
OdpowiedzUsuńMusi być naprawdę pyszny, bo dałaś same dobre składniki :)
OdpowiedzUsuńzapowiada się świetnie, takiego pasztetu jeszcze nie jadlam :)
OdpowiedzUsuńTakiego jeszcze nie jadłam, ale ja lubię nowinki i myślę, że smaki jak najbardziej moje, tym bardziej, że pestki dyni i jaglanka :)))
OdpowiedzUsuńPrzepis spisany! O!
OdpowiedzUsuńpasztet niezły, niezły :) u mnie też się piecze, vege vege ale trochę inny :)
OdpowiedzUsuńNa święta jak znalazł! Zawsze robię z soczewicy ale chyba przyszedł czas na odmianę! :D
OdpowiedzUsuń