Ostatnimi czasy znów zachorowałam na lakiery do paznokci...i kupuję je wręcz w ilościach hurtowych;D
Dzisiaj zdecydowałam się na czerwień, Inglot nr 183. Żebym była nad wyraz zachwycona trwałością tego lakieru, to nie powiem, dosyć szybko odpryskują i po jakiś dwóch dniach widać jakby prześwity na płytce paznokcia, ale kolory mają świetne, no i cóż, lubię je, więc przymykam na to oko.
Z cieniami do powiek jest inaczej, Inglot nie dość, że ma bardzo bogatą paletę, to jeszcze ich trwałość jest całkiem niezła. W tym tygodniu w mojej małej kasetce znalazła się pomarańcz i mieniący się róż, do którego zaczynam się coraz bardziej przekonywać;) Delikatny beż z brokatem zachowałam na "słabszy dzień";p
Róż nr 126
Beż nr 456
Pomarańcz nr 410
Tak sobie myślę, że pomieszam trochę tego różu z cieniami z D&G, które uwielbiam równie mocno, są bardzo trwałe, uzyskam może coś fajnego;) Z resztą, podobnie robię z podkładem, ten bardziej opalizujący rozprowadzam na policzkach, czole...żeby dodać sobie koloru, dobra alternatywa dla samoopalaczy czy co gorsza solarium;) Nie wiem czy tak się robi czy nie, ale wiem, że nieźle to wygląda;]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)