Witajcie !
Trochę czasu upłynęło, słodkiego czasu jak się okazuje... ;)
Wracam do Was powoli, z różnymi smakami, jak na razie nie na ostro, nie za słodko...mam nadzieję, że smacznie, o.
Dziś będzie zwyczajnie, bo ukochane przeze mnie nudle, szpinak, no i jajko się przyplątało.
Tak mi się wymyśliło, choć nie powiem...inspiracją był ten Pan z DDtvn co tam czasem gotuje...Piotrek chyba czy jakoś tak?;p
No to co...pokazuję co i jak, a przy okazji...blogujące mamy poproszę o swoje przepisy, inspiracje dla mnie, smaki i przyprawy, chętnie skorzystam z Waszych doświadczeń;)
Moja wersja jest bardzo minimalistyczna jeśli chodzi o przyprawy i dodatki, przynajmniej na razie ...;p
Przygotowanie: około 25 minut
Koszt: 12 zł
Składniki:
makaron wstążki z mąki orkiszowej
szpinak mrożony - opakowanie
3 jajka (eko)
2 łyżki śmietany 18%
sól morska
pieprz czarny
kilka kropel oliwy z oliwek
szczypta gałki muszkatołowej
odrobina sera żółtego - startego na małych oczkach
margaryna do smarowania naczynia
Makaron gotuję al dente w lekko osolonej wodzie.
Szpinak podsmażam na oliwie, doprawiam do smaku solą, pieprzem, gałką. Dodaję śmietanę dla zagęszczenia.
Mieszam gotowy szpinak z makaronem.
Do naczynia żaroodpornego wkładam makaron, posypuję całość serem, na wierzchu rozbijam jajka, wkładam do rozgrzanego piekarnika na 180 -200 stopni na 10 minut z termoobiegiem.
Cieszę się, że powoli do nas wracasz! I od razu z takimi pysznościami :) Lubię makaron ze szpinakiem, a taka wersja z jajkiem piecznym brzmi smacznie!
OdpowiedzUsuńszpinak i jajo na sadzono, kompozycja niezastąpiona :)
OdpowiedzUsuń..no i szykuje się zielonkawa kupka...jakby coś to żebyś się nie wystraszyła :)..ale oczywiście nie musi. Generalnie dobrze, że nie jesz tylko twarożku, gotowanej marchewki i gotowanego kurczaka :)
OdpowiedzUsuńFajnie, że jesteś :)) Makaron i szpinak uwielbiam, z jajkiem jeszcze nie jadłam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie dania, uwielbiam każdy składnik jaki tutaj użyłaś :)
OdpowiedzUsuńSzybki powrót - lubię to!!! :) a jakie pyszności wyczarowałaś :) dla mnie początki z "dietą" karmiącej matki to była udręka...
OdpowiedzUsuńoj boję się wziąć za ten szpinak ... chyba nigdy nie doprawię go tak żeby smakował jadalnie ;)
OdpowiedzUsuń