Przeprowadzki fajna sprawa...bo nowe miejsce, emocje, tak zwane urządzanie, ale chyba tylko w teorii,
bo tak naprawdę ilość bajzlu do ogarnięcia czasami przerasta człowieka...Zatem cały czas jeszcze coś tam dłubiemy, ale jest tego już coraz mniej...Postanowiłam wykrzesać chwilkę dla siebie w kuchni, no i przygotować coś dobrego na kolację...Przy okazji wielkie dzięki za bywanie u mnie mimo braku aktualnych postów;)
Jak wspomniałam mam jeszcze trochę dłubaniny ze swoimi szpargałami, dlatego na kolację zrobiłam coś szybkiego, lekkiego i dobrego...jak mniemam;p
W jakiejś gazecie przemknął mi przepis na to danie, chyba dobrze je zapamiętałam...jest ciekawe w smaku, lekkie, aromatyczne, czyli wszystko to, co lubię;)
...Ahaaa...ogarniam też powoli temat z piernikami, to info dla osób z grupy kulinarnie...bez scenariusza , niebawem prezentacja, mam nadzieję, że i Wy coś dodacie..;] Aaaa, dzięki też za nominacje do konkursów, niestety przez przeprowadzkę nie zdołałam wziąć w nich udziału;) Pozdrowienia dla Dziewczyn;)
Przygotowanie: około 45 minut
Koszt: 6-7 zł
Składniki:
6 marchewek
1 cebula
2-3 łyżki oleju
300 ml bulionu warzywnego
1 łyżeczka mąki
50 ml śmietany 18%
jogurt naturalny
3-4 łyżeczki curry
1 goździk
mały jogurt naturalny
natka pietruszki
rodzynki sułtańskie - mała filiżanka
torebka ryżu jaśminowego
słonecznik łuskany - garść
Marchewkę obieram ze skóry, myję i kroję na cienkie plasterki. Cebulę siekam na drobno.
Na łyżce oleju podsmażam cebulę, należy ją zeszklić, następnie dodaję marchewkę, smażę przez chwilę.
Solę, po czym zalewam wszystko bulionem.
Duszę wszystko przez 15 minut - do miękkości.
Po tym czasie odcedzam marchewkę, bulion zostawiam, ponieważ zaraz użyję go do sosu.
Na patelni rozgrzewam łyżkę oleju, dodaję mąkę, mieszam uzyskując zasmażkę.
Porcjami dolewam bulion, mieszając cały czas, dodaję śmietanę, curry oraz goździk.
Na małym ogniu gotuję sobie ten sos jakieś 10 minut, mieszam od czasu do czasu.
Sos zdejmuję z ognia, dodaję jogurt naturalny, mieszam wszystkie składniki.
Dorzucam wcześniej ugotowaną marchewkę, chwilkę jeszcze podgrzewam.
Ryż gotuję na al dente w lekko osolonej wodzie, odcedzam, podstawiam na moment do przestygnięcia.
Dodaję do niego drobno posiekaną natkę pietruszki oraz rodzynki, które wcześniej zalałam na chwilkę wrzątkiem, by były miękkie.
Mieszam wszystkie składniki i układam na talerzu wedle gustu, a na sam koniec podsypuję danie słonecznikiem;)
E voila;)
...wiecie co, te rodzynki z ryżem i marchewką...genialne połączenie;)
Bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ten dodatek rodzynek, nigdy nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło w te mrozy!
szana :)
Ostatnio bardzo polubiłem warzywne curry :) Z marchewki jeszcze nie próbowałem, więc wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńPięknie podane! połączenie marchewki i rodzynek znam z ciasta :D ale z ryżem muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuń