08 lipca 2013

na tropiki chłodnik z ogórka i rzodkiewki...

Cześć;)
Jak tam Wam minął weekend? Mnie bardzo udanie, wśród gości...;) Oczywiście nie obyło się bez chwili grozy, kiedy okazało się, że mój komp chyba jest na wykończeniu... ....Koszmar!! Jak bez ręki ;p
Na szczęście tylko kabel jest do wymiany. Giaaa....w ogóle obczajcie to, ten strach przed utratą kompa, telefonu czy innego gadżetu ...;D A pamiętam czas, kiedy nie miało się telefonu lub tylko stacjonarny i jakoś człowiek żył, a teraz...?
No nic, jako, że jest gorąco, a z czasem teraz bywa u mnie różnie - moje dziecko choć kochane czasem nie pozwala mi za długo mieszać w garach, skoro mogę zająć się czymś bardziej produktywnym, jak na przykład masaż ;p Ale...ostatnio robiąc obiad z małą, czyli ja mieszałam, ona mówiła mi jak...zauważyłam,
że przy krzątaniu dość intensywnym nawet ją to bawiło, interesowało...a może mi się tylko wydawało?;p
Tak czy siak...czasem gotujemy razem i nawet daję radę;) Dziś również jesteśmy razem w kuchni,
a przygotujemy sobie chłodnik z ogórków i rzodkiewki. Coś idealnego myślę na te upały, szybkiego zarazem, czyli resztę dnia spędzam na spacerze i może małych zakupach...? ;)



Przygotowanie: ok 15 minut
Koszt: 10 zł

Składniki:
9 średnich ogórków gruntowych
1 pęczek rzodkiewki
jogurt grecki 500 ml
sól morska
szczypta soli ziołowej
pieprz cytrynowy
4 małe dymki


Ogórki obieram ze skóry, myję dokładnie, po czym blenduję.
Rzodkiewkę myję, ucieram na tarce na dużych oczkach - można ją zmiksować razem z ogórkami, ale ja wierna zasadzie, że lubię widzieć co jem, pozostawiłam ją widoczną. Razem z ogórkami blenduję dwie dymki, dwie zostawiam do ozdoby. Dzięki temu chłodnik jest dosyć wyrazisty w smaku.
Oba składniki mieszam ze sobą, doprawiam do smaku, zalewam jogurtem, mieszam i ostawiam do lodówki na jakieś 2 godziny.










***

a moją pikną dłoń przyozdabia dziś pierścionek od Kariny ;]





...i przy okazji...przedstawiam Wam moją Ksenię w opasce również od Kariny ;)




13 komentarzy:

  1. jaka mała śliczność , buzia uśmiecha mi się od ucha do ucha, śliczności małe :) i jaki fajny dziubek ma, piękna :)

    bardzo fajny pomysł ze szczypiorkiem w roli "słomek" mmm

    OdpowiedzUsuń
  2. Mała wygląda na bardzo rezolutną osóbkę i taką co ma swoje zdanie :) A w ogóle śliczny ten pierścionek. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj był paaaamiętny dzień! :D Jadłam chłodnik i mi smakował! A nie mogłam jakoś przez długi czas przekonać się do zup "na zimno". Próbowałam buraczanego, teraz mam ochotę na Twój! :)
    aaaaa, maluszek, zakochałam się! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziś jadłam bardzo podobny chłodniczek. Nic lepszego na takie temperatury!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, zapraszam do odwiedzenia mojego bloga, dopiero zaczynam :) http://mlekkowkuchni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne, tez se zrobie jutro a co !! :D pirscionek cudny:) elegancki.:) mała rządzi te piąsteczki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. ohoho! wciągnęłabym nosem taki chłodniczek! :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jadłam takiego. Musze nadrobić zaległości:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nigdy, przenigdy nie jadłam chłodników....zimne zupy i owszem :) Ech, CZA spróbować kiedyś..a Ksenia rządzi! Zadzior kochany :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyglada jak laleczka! Śliczna Ksenia. Na ogórki muszę jeszcze troszkę poczekać, szczególnie te gruntowe. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Na upały idealny obiadek. Wtedy się jeść nie chce, ale coś trzeba. A dziewczyneczka słodka.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nigdy nie jadłam :) chyba dla mnie zbyt zdrowo hah ;p ale Twoja córcia jest boska, a na zdjęciu widać charakterek :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)