03 września 2013

coś jakby musaka ziemniaczana...

Taaaak, zawsze jak przymierzam się do zrobienia musaki coś nagle wyskakuje, jakaś nowa myśl i z musaki robi się coś innego, niby ona, ale nie do końca...tak też było tym razem.
Postanowiłam, że ją zrobię, mimo, iż nie mam bakłażana akurat, jak zwykle zrobiłam ją po swojemu,
wedle moich smaków, chęci i ...czasu;p Nie wyszło fit, ale też nie miało takowe być, no troszkę jest tłusta, ale za to podlana odrobiną wina Celebro Italy Semi Red , moja musaka wyszła aromatyczna, dobrze doprawiona, nic tylko jeść i delektować się dobrym winem, bo nie wyobrażam sobie innego zestawu. Zwłaszcza, że te wina są mega delikatne, jak to mówi mój mąż...Oczywiście polecam je do wieprzowiny, makaronów czy pizzy, dobrze, bo trochę mi go jeszcze zostało a kroi się pizza niebawem ;p

W Klubie Celebro fajne konkursy mają miejsce, odsyłam jak ktoś jest chętny...;)))

                                            https://www.facebook.com/KlubCelebro?fref=ts



Przygotowanie: 60 minut
Koszt: 12 zł

Składniki:
12 średnich ziemniaków
500 g mielonej wieprzowiny
100 ml wina Celebro Italy Semi Dry
2 średnie cebule
2 małe pomidory
szklanka bulionu z kostki
olej do smażenia
sól ziołowa, pieprz
przyprawa do mięsa mielonego
Peri Peri Spice
Tikka Curry Spice
Tandorii Curry spice


Ziemniaki myję dokładnie, nie obieram ze skóry - kupiłam umyte.
Kroję na plastry, nie za grube, po czym smażę na złoty kolor z obu stron, ale też nie mają to być chipsy, żeby podczas pieczenia nie stały się za suche.
Obieram cebule, kroję na piórka, przesmażam na odrobinie oleju, kiedy się zeszkli, dodaję mięso.
Jak już mięso zmieni kolor, podlewam je winem, trzymam całość na ogniu jakieś 15 minut.
Doprawiam w między czasie przyprawami.

Pomidory myję, kroję na plastry.

Naczynie żaroodporne smaruję tłuszczem, nie za dużo.
Układam warstwami ziemniaki, mięso i tak na zmianę, na wierzch daję pomidory.
Podlewam masę bulionem, zapiekam w 180 stopniach z termoobiegiem przez 30 minut.

Oczywiście, podczas wyjmowania nieco mi się ta musaka rozsypała, ale cóż...znacie mnie,
pod kokardę nie musi być;p
Z resztą w Turcji podobno podaje się ją wprost z patelni...;)




















7 komentarzy:

  1. Nie będę tu wchodzić przed obiadem!:P

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ja też tak mam, że mam zamiar coś zrobić i potem zapominam ;) Musaka smakowita Ci wyszła :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się nazwa - coś jakby... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. A u Ciebie jak zwykle smakowicie :D rozsypana jakby musaka też pewnie była pyszna :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda obłędnie, uwielbiam takie dania!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie również musaka, nie może być normalną musaką:)Ale od tego mamy wyobraźnie,by nie trzymać się sztywno wyznaczonych ram:)Też dziś robię "coś jakby":)
    Pozdrawiam bardzo serdecznie!!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)