30 października 2015

tiramisu limoncello według Jamiego

Jedzenie, to wszystko.
Uwielbiam nowe, inne smaki, mieszać, kombinować, rozpływać się...Wy pewnie też ;)
Dlatego tak chętnie sięgam po coraz to nowsze inspiracje, wariacje smakowe...i patrzeć potem na zadowolone buźki smakujących, przynajmniej taką mam nadzieję...;d
Jak to powiedziała kiedyś Nigella, elegancki deser nie może być za słodki. No i masz. Mój nie jest.
Propozycję jaką mam dzisiaj dla Was, to tiramisu limoncello pomysłu mojego ulubieńca, Jamiego.
Przepis jest tak prosty, tak idealny, wdzięczny...że można go zrobić na chwilę przed tzw niespodziewanym gościem :D
Deser ten, to zdecydowanie moja bajka. Nie za dużo składników, kremów, czy innych jakiś...mniej znaczy więcej, ta zasada sprawdza się zwłaszcza w kuchni.
I teraz taaak....przepis ma zasłyszany, co znaczy tyle, że oglądając Jego program, po prostu spisałam mniej więcej CO z CZYM...ale spokojnie, niczego nie da się zepsuć.
Przepis na limoncello jest w internecie, ale to już odsyłam indywidualnie.
Ja podaję moje wykonanie. Ilość poszczególnych składników jest wedle mojego uznania, aczkolwiek pewnych ingrediencji się trzymałam.


Przygotowanie: 10-15 minut

Składniki:
( u mnie na większe naczynie)
24 sztuki wąskich biszkoptów (savoiardi)
500 g serka mascarpone
mleko 2% - do rozrzedzenia serka
85 ml cytrynówki
* U MNIE sok z dwóch pysznych pomarańczy
skórka z pomarańczy lub cytryny 
cynamon
sok z cytryny - na złamanie smaku serka i mleka
* U MNIE truskawki mrożone - 400 g 
czekolada gorzka bądź mleczna do ozdoby



Mascarpone rozrzedzam mlekiem. Mleko wlewam stopniowo, nie za szybko, nie za dużo, chodzi o to, by serek zyskał na lekkości. Do serka i mleka można dodać trochę soku z cytryny, aby nadać nieco lżejszy, ale i ciekawszy smak. Ja ponadto dodałam płaską łyżeczkę cynamonu i troszkę skórki z pomarańczy, można dać z cytryny, w końcu, to limoncello.

Biszkopty układam w naczyniu. Zalewam je cytrynówką oraz sokiem z pomarańczy (lub cytryny).
Przykrywam je, następnie masą z serka i mleka. Wyrównuję. Na wierzch układam owoce.
Jamie podał maliny, ja truskawki.
Całość posypuję startą czekoladą. Najlepiej jest zeskrobać ją nożem.

Oczywiście, możecie trochę się tym pobawić i zrobić tiramisu warstwowo, ja zdecydowałam, że TAKIE będzie lepsze.

Włożyć do lodówki na minimum 30 minut.
Ja zostawiłam tiramisu na dłużej. Chciałam mieć pewność, że smaki dobrze się przegryzą.


*** najważniejsze, proponuję podać deser od razu, z czasem może stracić na atrakcyjności :))















27 października 2015

pomidory malinowe, cukinia, burak i trochę mozzarelli

Ahoy!
No i co, koniec października mamy. Szkoda, bo lubię ten miesiąc jakoś wyjątkowo, choć jak wpadnie już połowa listopada, to bliżej świąt jakoś i człowiek jakiś taki inny, nie ??
Przyznam się, że już wleciałam na strych, przejrzałam wstępnie bombki, ale tylko dlatego, że na nie wpadłam, także tego, jeszcze mi nie grzeje, nie aż tak ;p
No, ale może przejdę do meritum, czyli do wpisu, bo na pewno nie jest to przepis.
Raczej obiad pod hasłem "co by tu?". Na pewno też znacie ten myk, także zbędny jest tu mój wywód na jego temat ;) Obiad robił się sam, bo jakoś tak siły brak, coś mnie łapie, gardło....pewnie niebawem stracę głos, oł jeee !;p
Oczywiście, ilość składników jest u mnie przypadkowa, dałam ile miałam, to się nazywa "czyszczenie lodówki". Dobraa, zapraszam na posta, enjoy !


Przygotowanie: około 50 minut

Składniki:
kilka pomidorów malinowych
2 mniejsze cukinie
1 burak
2 kulki mozzarelli
* papryka czerwona opcjonalnie
natka pietruszki
sól morska, pieprz świeżo zmielony
olej rzepakowy z bazylią
szczypta chilli
szczypta kurkumy
szczypta słodkiej papryki


Pomidory po umyciu kroję na plastry, w miarę możliwości tej samej grubości.
Cukinię obrałam ze skóry, pokroiłam na plastry (skóra nie była zachwycająca).
Buraka po obraniu ze skóry, również pokroiłam na plastry.
** Wszystko powinno być mniej więcej tej samej grubości, wówczas mamy pewność, że warzywa upieką się równomiernie.
** Cukinię najlepiej oprószyć solą, pozostawić na jakieś 30 minut, po czym przemyć zimną wodą, nie odda tyle wody podczas pieczenia.

Włączam piekarnik na 200 st albo 180 z termoobiegiem.
Do naczynia wlewam odrobinę oleju, następnie po kolei układam plastry warzyw, na przemian, kolejność oczywiście dowolna. Układam je dosyć ciasno, żeby jak najwięcej warzyw się zmieściło.
Pomiędzy plastry wkładam kilka plastrów sera. Polewam całość odrobiną oleju, okraszam przyprawami.

Wkładam do piekarnika na jakieś 25-30 minut, zależy jak dobry piekarnik macie, trzeba obserwować.

A! Ja lubię kiedy warzywa są al dente ;) Wiadomo, co kto lubi :)












19 października 2015

muffina malinowa z żurawiną

Cześć, czołem ! Jak tam się macie, Kochani, hmm ?
Ja właśnie wróciłam z treningu, naładowana...fajnie było ;d Kto by to pomyślał ;D W ogóle, jest fajnie ostatnimi czasy....<3 No, ale nie o tym, a o jedzeniu powinnam coś sklecić. Muffiny mam.
Z dżemem malinowym. Dobreee, nie powiem, ale ale aleee.....ja tam dwie zjadłam tylko na próbę, żeby ocenić czy to dobre, a reszta poszła w świat. Przepis jak to przepis na babeczki, banalny, mieszam, łączysz, w papiloty i bayo w piekarnik. Jeśli lubicie muffinki, Wasze pociechy, to zachęcam do spróbowania.
Dżem malinowy można zastąpić czymkolwiek, co kto lubi ;) Przepisu jakoś specjalnie nie modyfikowałam, od siebie dodałam szczyptę cynamonu i żurawinę, tyle. Enjoy!


Przygotowanie: 35 minut

Składniki:

2 szklanki mąki pszennej 
1/2 szklanki cukru ( u mnie trzcinowy)
łyżeczka proszku do pieczenia
opakowanie cukru wanilinowego
1/4 łyżeczki soli różowej drobnoziarnistej

szklanka mleka
1/2 szklanki oleju rzepakowego
1 jajo

* dżem malinowy #homemade
* cukier puder
* odrobina żurawiny - ode mnie

* Inspiracja TU


Suche składniki łączę ze sobą, oczywiście mąkę przesiewam. Mokre składniki mieszam.
Obie ingrediencje łaczę, mieszam do chwili aż powstanie gładka, jednolita masa.

Przygotujcie sobie blachę do muffinek, papilotki.
Każdą z papilotek wypełniam po łyżeczce ciasta, na to daję łyżeczkę dżemu, przykrywam łyżeczką masy. Tak postępuję z każdą następną, ciasta wystarczy na 12 sztuk ;)
Babeczki piekę w 190 st. przez 25 minut.
Po ostygnięciu można je lekko posypać cukrem pudrem, ale bez przesady, babki same w sobie są słodkie :)












14 października 2015

na biało i czarno z ananasem i pieczarką

Hoł, jak tam się macie, Kochani ??
Co dobrego jedliście dzisiaj ? U mnie dzisiaj taaak.......trochę ryżu basmati, trochę dzikiego, sporo natki, którą ubóstwiam, ananas wpadł i pieczarki...fajnie chyba ;) Bardzo nam smakowało, wyszło świeżo, sycąco...akurat pod trening....oczywiście zostawiłam sobie małe co nieco na PO, ale jakoś wyparowało.......
...chyba zacznę chować jedzenie po szafkach ;d
No dobraaa, piszę szybko co i jak, nie ma przepisu, jest pomysł, także jak tam dacie coś innego, mniej bądź więcej, to chyba nikt się nie obrazi. To tyle, bez odbioru ;)


Przygotowanie: około 40 minut


Składniki:
100 g ryżu basmati
pół szklanki ryżu dzikiego
kilka pieczarek
pół średniego ananasa
sól różowa, świeżo zmielony pieprz, czarny sezam
natka pietruszki
1 czerwona mała cebula
pestki słonecznika, dyni i orzeszki pinii
łyżka masła klarowanego
liście świeżego szpinaku - opcjonalnie


Ryż basmati i dziki gotuję wedle zaleceń na opakowaniu. Po ugotowaniu odcedzam.
Do białego dodałam szczyptę kurkumy.
Ananasa kroję w kostkę, cebulę siekam, pieczarki po obraniu kroję na plastry.

Roztapiam masło, wrzucam na nie cebulę, smażę do chwili aż złapie kolor, dorzucam pieczarki, nadal smażę, najlepiej robić to na mocniejszym gazie czy mocy płyty, wówczas pieczarki nie puszczą wody.
Na indukcji, podsmażałam je na "6", po czym przekładam je do miski, łączę z ryżami.

Na tą samą patelnię wrzucam ananasa, chwilę podsmażam, okraszam pieprzem, wrzucam do miski. Mieszam.
Natkę siekam, dodaję do reszty składników,.doprawiam solą.

Na koniec okraszam całość pestkami, czarnym sezamem, układam na talerzu, ja dodatkowo dałam liście szpinaku. 












09 października 2015

ciasteczka bardzo maślane, małpki, lwy i żyrafy

Hoł!
Zacznę od tego, że....że to był fantastyczny dzień, mimo dopołudniowej gonitwy, popołudnie okazało się być wybitnie luźne, bo...spotkanie z kumpelą byłooo ;) Oby takich więcej, człowiek jakiś taki inny jest...oczywiście parę łupów wpadło,w końcu takie było założenie, czekolada na gorąco, ploty, no i w ogóle,...sami wiecie :)
Co do ciasteczek....wpadła mi w ręce, a w zasadzie nie mnie, a młodej, prezent od Cioci Doroty...<3
Ot piękne pudełeczko, a w nim foremki do ciastek w formie puzzli oraz książeczka z przepisami na pyszne ciasteczka. No to po wielkiej awanturze z młodocianą o książkę, bo przecież ONA  potrzebowała ją obejrzeć w tej samej chwili, co ja....i po wyrwaniu wręcz foremek, powstały ciasteczka maślane.
Bardzo maślane. Ciasteczka można dekorować masą cukrową, wszystko jest omówione, pokazane, no powiem Wam, baaardzo fajny pomysł na prezent. Myślę, że to jest dobry moment na wprowadzenie mojej szatanicy do kuchni, właśnie poprzez zabawę ciastem ;) Aaa, najlepsze, że przepis na samo ciasto jest zawsze ten sam, jedynie wariacje na temat kształtów, zdobień już inne :)
To co, lecimy ?



Przygotowanie: około 45 minut

Składniki na 24 ciasteczka:
400 g mąki pszennej uniwersalnej
200 g miękkiego masła (dobrej jakości)
150 g cukru pudru
1 duże jajko 
2 łyżeczki ekstraktu z wanilii ( u mnie 2 łyżeczki cukru waniliowego i płaska łyżeczka cynamonu)


Masło i cukier włożyć do wysokiej misy, dokładnie wymieszać używając robota.

Wbić jajko, dodać esencję, połączyć składniki, ale łyżką, najlepiej drewnianą.

Wsypać przesianą mąkę. Wymieszać wszystko razem, by powstało z grubsza wyrobione ciasto.

Rękami uformować kulę, zawinąć w folię spożywczą i odstawić do lodówki na minimum 10 minut.
Moje leżało jakieś 25 min.


Potrzebne będą dwie blachy, wyłóż je papierem i odstaw.

Ciasto wykładam między dwa arkusze papieru (może być ten z blach) i wałkuję po obu stronach na grubość 5 mm.
Za pomocą foremek wytnij ciasteczka.
Resztki z wycinanek zagnieć szybko i ponownie powycinaj ciastka.

Przełóż ciasteczka na przygotowane blachy do pieczenia i odstaw na 10 min do lodówki, a w tym czasie rozgrzej piekarnik do 180 st.

** JA TEN krok pominęłam.

Piecz ciastka przez 15 - 18 minut, aż ich brzegi nabiorą złotego odcienia. Ja, moje wyjęłam po 10 min.
Mam naprawdę dobry piekarnik :) Także uważajcie :)

Po wyjęciu zostawić jeszcze przez chwilę ciastka na blachach, następnie przełóż je na kratkę.


*** Przepis pochodzi z książeczki "Cookies for kids" :)













E voila !




02 października 2015

krem kakaowy z daktylami, coś zdrowego coś fajnego

Mam coś dobrego! Pysznego i zdrowego przy tym ! Jak to zwykle bywa z takimi historiami, wpadłam na ową ingrediencję przypadkiem, po przeczytaniu jakże krótkiej listy produktów niezbędnych do wykonania, poooleciałam do kuchni, myk po szafkach, JEST! Mam daktyle, kakao gorzkie zawsze, także jedziemy, myślę sobie!
Zachwycam się tak, może uznacie, że przesadzam, aleeee....TO naprawdę jest pyszne! Do tego ów krem nie zawiera cukru, no chyba, że musicie sobie dołożyć szczęścia, to mnie to tam....;p No i zdrowe to, minimum składników, maksimum smaku. Do tego mogę śmiało podać łychę młodej i niech je - oczywiście bez przesady ;) Także posiadłam właśnie na mojej liście kremów, tudzież kuchennych "must have'ów" kolejną pozycję, którą teraz będę sobie udoskonalać pod siebie, dodawać, odejmować, żonglować smakami. Takich jak TA propozycja mam kilka, bo sobie zaraz stronę do zakładek dodałam, więc będę próbować...no i wiecie, nie ma się tych skrupułów, że słodkie, że za dużo, że człowiek naparza na treningach, a potem pociśnie TYM czy OWYM...a tu #takasytuacja ;)
Co do przepisu jeszcze, podam Wam oryginał, natomiast Ja dodałam wszystkiego na tzw oko, bo nie wiem ile dokładnie posiadałam np daktyli, czy to było równe 100 g czy mniej, raczej więcej, mleka wlałam też na siup...kakaa dałam niespełna 5,5 łyżek, bo została mi resztka, więc wsypałam to, co miałam.
Dodałam od siebie cynamon, bo wielbię :) A poza tym, to miałam przecudny dzień, trochę na wysokich obrotach, ale bardzo pozytywny, ha!
Aaaa, krem smakowała pewna persona i cytując" to jest lepsze niż czekolada" ;D

Super i pozdro dla moich koleżanek, co to nieśmiało zerkają do mnie i uśmiechają się do moich "talerzowych stylizacji", buźka wielka <3


Przygotowanie: do 10 min + moczenie daktyli przez noc

Składniki:
100 g suszonych daktyli
3-4 łyżki gorzkiego kakao dobrej jakości (!)
1/4 szklanki mleka 0,5-2 % U mnie 2%.
szczypta soli
łyżeczka cynamonu - ode mnie


Daktyle moczyłam przez noc, zalałam je ciepła wodą.
Rano wodę zlałam, daktyle umieściłam w misie malaksera. Dodałam mleko, kakao, cynamon i sól.
Miksować do momentu uzyskania jednolitej konsystencji.

* Po zmiksowaniu włożyłam krem na kilka godzin do lodówki.
Osobiście uważam, że cukier jest absolutnie zbędny, ale co tam kto lubi. Cynamon zaś świetnie komponuje się ze słodyczą daktyli, lekko ją łamie, dzięki temu nie jest za słodko ;)
A! Moja konsystencja jest dla mnie ok, bo nie lubię smarowideł typu kit, także chyba mi się dobrze wszystkiego usypało ;)

Enjoy!