30 kwietnia 2013

mały off topic ... czyli Jagi wełniany świat ;)

Witajcie ;)
Ostatnimi czasy hand made stało się bardzo modne, nie mam na myśli tylko biżuterii czy skrawków materiałów, z których blogerki wyczarowują piękne kształty, twory, ozdobniki...ale też między innymi ciekawe rzeczy w wełny...na przykład swetry czy też inne akcesoria na przykład dla maluchów...
I o ile biżu czy inne dodatki cieszą się popularnością dobre parę lat, o tyle "robienie na drutach",
jak ja to nazywam jest stare jak świat.
Ja mam ten komfort, że mogę je mieć tak po prostu, nooo, jak ładnie Jagę poproszę ... ;p 
Sama oczywiście nie tworzę tych wspaniałości, ale jakiś tam wpływ na nie mam, nie powiem...kwestia zamówienia, pomysłu, potrzeby.
Chciałabym Wam na początek zaprezentować kilka rzeczy, które mam nadzieję spodobają się szerszemu gronu. W przypadku sweterka czy kocyka chodziło o raczej surową formę, bez kombinacji, ale też zależało Nam na jakimś drobnym akcencie, żeby za nudno nie było, za prosto.Wszystko wykonane jest w wysokogatunkowej wełny. Dodatki jak i ewentualny wzór, to kwestia indywidualna.


Oczywiście jest możliwość ich zamówienia, w takiej bądź innej kolorystyce, można indywidualnie podejść do tematu, wymyślić projekt i zapukać do mnie lub do Jagi na priv, jeśli ktoś ma życzenie ;)




Co jakiś czas będę Wam prezentować małe dzieła Jagi, między moją kuchnią, lakierami czy kosmonabytkami, zapraszam zatem do oglądania i komentowania;) A jeśli chcecie być na bieżąco, odsyłam do jej bloga;)























Identyczny koc Jaga widziała w jednej z sieciówek za niespełna 140 zł .
Zakup dwóch włóczek w odpowiednim gatunku, to nawet nie połowa w/w ceny ;)







29 kwietnia 2013

" ... zrobiłabyś jakąś tartę..." - powiedziała Funfela ;)

Dokładnie tak było....
Oglądałyśmy z koleżanką naczynia kuchenne, formy, foremki, paterki...zachwycając się ich kształtem, funkcjonalnością, ceną...no i padło " zrobiłabyś jakąś tartę..." Coś tam odpowiedziałam, że się przymierzam, co w sumie nie jest nieprawdą, bo tak jest, ale jakoś tak zawsze to odkładam, zwłaszcza teraz, kiedy człowiek coraz....okrąglejszy jest ;p
Zastanawiałam się tylko czy pyknąć ją na słodko czy na wytrwanie...wygrało rzecz jasna to drugie, będzie obiadowo jak nic !
Przepis na tartę znalazłam w necie, farsz pieczarkowy, to u mnie standard, mięso dla męża w zestawie też musiało się znaleźć.
Ciasto wyrabia się błyskawicznie, jest też wdzięczne w formie, polecam.

Kochani,  nie ma co kombinować, robimy i  jemy ! ;)


Przygotowanie: 40 minut ciasto + 15 min farsz + 30 pieczenie łączne
Koszt:  27 zł

Składniki:
FARSZ:
2 średnie piersi z kurczaka
pół kilograma pieczarek
natka pietruszki
puszka kukurydzy
1 pomidor
oregano suszone
pieprz czarny
sól morska
2 łyżki oliwy z oliwek
mała kostka sera żółtego - startego
przecier pomidorowy - 2 łyżki

tłuszcz do smarowania formy

CIASTO:
200 g mąki pszennej
100 g masła miękkiego
1 żółtko
2 łyżki śmietany 18% (kopiaste)
szczypta soli


Wszystkie składniki na ciasto wyrabiam ręcznie na jednolitą masę.
Przykrywam następnie woreczkiem i wkładam do lodówki na 30 minut.

...W czasie kiedy muszę się wyrobić z farszem, pilnować ciasta, mój wspaniały kot postanowił, że teraz muszę się nim zająć, myziać i gadać z nim....tak więc wyjęłam trzecią rękę i działałam ;D

Co do  farszu...
Pieczarki myję, kroję na plastry, kurczaka myję dokładnie, kroję na kostki, ale nie za małe.
Oliwę rozgrzewam na patelni (głębokiej) , wrzucam pieczarki,  które dopiero w trakcie smażenia tracą na objętości, więc nie przerażajcie się ich ilością po skrojeniu.
Najpierw podsmażam pieczarki, solę je i pieprzę, następnie dodaję kurczaka - nie chcę żeby był super wysmażony, ma jedynie złapać kolor, smak, reszta w piekarniku.
Do całości dodaję zioła, odsączoną kukurydzę i natkę.

Najważniejsze !
Pieczarki puszczają sporo wody, najlepiej jest więc je po smażeniu odsączyć nim położymy je na ciasto.
Gotowy farsz doprawiam ewentualnie do smaku.

Ciasto wyjmuję z lodówki i wykładam je uprzednio wysmarowanej tłuszczem formie. Nakłuwam widelcem.
Zapiekam w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez 15 minut z termoobiegiem.
Po tym czasie wyjmuję je, smaruję przecierem,  szybko nakładam farsz, pokrojonego w plastry pomidora, podsypuję całość serem i oregano, znów zapiekam jakieś 15 - 20 minut.



Nooo, mam nadzieję, że lubicie tarty w każdej postaci, czekam z niecierpliwością na Wasze opinie dotyczące ich wariacji ;)



















Ciasto wyszło kruche, delikatne, aczkolwiek z wyraźnie wyczuwalnym masłem, nie jest to jednak dominujący smak.
Ser jest na tyle wyraźny w smaku - użyłam edamskiego, że nie trzeba za bardzo doprawiać solą, przynajmniej dla mnie jest ok...

Pyszności !






26 kwietnia 2013

pasta z jajem i oliwką zieloną...

No to Kochani, mamy lato ;p
Cudownie!! Jest tak fajnie, ciepło, że aż wszystko się chce, choć ja mam się teraz nieco gorzej, bo już mi za gorąco, za ciężko i w ogóle, ale ale ale ...już koniec w sumie ;)
Pewnie mnie wybije z rytmu na jakiś czas, ale postaram się bywać, no bo jakże by inaczej?
Pisałam Wam też między wierszami, że w tym czasie będę pichcić tak na szybciutko, żeby się nie przemęczać, bo nie mogę...Noo, a że jeść się chce, choć mnie tak średnio coś ostatnimi czasy, trzeba coś przygotować na ząb, zwłaszcza śniadaniowy. Jako, że przeglądając lodówkę na nic mądrego nie wpadłam, bo "hmmm, serek nie, wędlina eeee, co by tu..?" zrobiłam sobie pastę do chleba, taki mały myk, a smaczny.


Przygotowanie: 15 minut
Koszt: wszystko posiadałam

Składniki:
4 jajka
garść zielonych oliwek
8 małych ogórków konserwowych (MINI)
2 łyżki majonezu Kielecki
mała cebula
sól morska , pieprz biały


Jajka myję, gotuję na twardo. po ostygnięciu kroję je na kostkę.
Podobnie postępuję z ogórkami, cebulą i oliwkami.
Doprawiam do smaku solą i pieprzem. Całość mieszam z majonezem, ale nie za dużo.

E voila;)







***

...ostatnio rozmawiając z koleżanką stwierdziłyśmy, że większość blogerek jest anonimowa, że nie wiadomo jak wyglądamy...i nie mówię o obnażaniu prywatności, zdjęciach dzieci czy męża...ale w ogóle, że chciałybyśmy zobaczyć przynajmniej jak niektóre z Nas wyglądają...No to ja podsyłam kilka fotek, poglądowo, z różnego czasu, takich sobie...żebyście zobaczyły ;) Z resztą, ja w ogóle lubię kiedy piszecie o czymś więcej niż tylko suchy przepis, uwielbiam się zaczytywać w treści, poznawać Was nie tylko od kuchni...
Oczywiście jedno zdjęcie z kotem musi być, nie moim, ale wiecie....że ja kocia mamusia jestem;p





.



...a na obiad będę miała...frytki, ha! ;)
Czyli zupełnie bez napinki, bez kombinowania, sałat, szparag i muślinowych sosów;p


Pozdrawiam Was ... ciepło!:)



22 kwietnia 2013

owocowa wariacja zanurzona w jogurcie na drugie śniadanie...

Matkoooo, mój leń osiągnął apogeum właśnie. Do tego zmęczenie, senność, jakieś choróbsko kręcące się wokół mnie i pracownicy spółdzielni naparzający wiertarą po piętrze. Bossko!!
Ale, ale, ale...pocieszające jest to, że z początkiem maja ma być u  nas nawet 30 stopni!! Wreszcie zrzucimy te grube szmaty i wskoczymy w coś lekkiego, zwiewnego, tęskni mi się za japonkami, sukienką i sorbetem cytrynowym zajadanym na spacerze...Noo, ale wracając do kuchni...jako, że leń mi nie odpuszcza, a jeść się chce za dwoje...czasem, trzeba coś przygotować, lekkiego najlepiej, prostego.
Dziś na drugie śniadanie u mnie coś lekkiego, owocowego, taka sobie wariacja owocowa.
Pewnie znacie, lubicie ;]

Przygotowanie: 10 minut
Koszt: około 10 zł

Składniki:
mały jogurt activia
kilka kulek winogron 
1 gruszka
1 banan
odrobina płatków owsianych
łyżeczka miodu - opcjonalnie


Jogurt mieszam z miodem.

Owoce myję, kroję na kostkę, układam w misce wedle smaku, polewam jogurtem wymieszanym z miodem. Staram się owoce układać na zasadzie przekładańca, polewać tak samo jogurtem, jednocześnie podsypuję całość płatkami, wierzch polewam odrobiną miodu. Jem!! ;D









19 kwietnia 2013

proste ciacho na śmietanie, komu kawałek? ;)

Nie wiem skąd pomysł akurat na ciacho, w zasadzie skąd smaki na nie, ale skoro są, to trzeba było je jakoś ogarnąć, a że ja ciastowa nie jestem chętnie sięgam do innych po inspiracje, zwłaszcza kiedy są banalnie proste;p
Początkowo myślałam o drożdżowym z czymś, ale za dużo czasu zajmuje, a ja niestety muszę się ograniczać, stąd poszukiwania skończyły się na jednym takim...obiecującym, szybkim i z założenia smacznym cieście, tak że koleżance blogerce muszę podziękować;)
Jak macie chwilę i ochotę, zapraszam do nie tylko smakowania, ale i zrobienia ciacha, wyszło wilgotne, smaczne, można je przekombinować z dowolnym dodatkiem, ja proponuję z cukrem pudrem do herbaty z cytryną, o. Za słodko też nie może być ...no chyba, że jakaś konfitura obok albo....lody???? ;p
Dobraaa, miało nie być za słodko ;p


Przygotowanie: 60-70 minut
Koszt: wszystkie składniki posiadałam

Składniki:
300 g mąki pszennej
220 g cukru
100 g masła
100 g margaryny
2 jajka
2 łyżeczki proszku do pieczenia
opakowanie cukru waniliowego
220 ml śmietany 18%
margaryna do smarowania formy
bułka tarta do obsypania formy
2 łyżeczki cynamonu dla dodatkowego smaku


Mąkę przesiewam, łączę z proszkiem do pieczenia.

Miękkie masło i margarynę daję do wysokiej miski, dodaję cukier, miksuję na średnich obrotach, aż masa będzie jednolita, w miarę puszysta.

Do ubitej masy dodaję jajko, miksuję, po chwili wbijam kolejne, kiedy masa stanie się jednolita dorzucam cukier waniliowy. Następnie dodaję po łyżce śmietany oraz po łyżce mąki z proszkiem do pieczenia, a na sam koniec dodaję cynamon. W dalszym ciągu ubijam, aż ciasto stanie się klarowne, gładkie.


Formę smaruję margaryną, nie za grubo, posypuję odrobiną bułki tartej, po czym wlewam ciasto, wyrównuję powierzchnię, no i czekam aż piekarnik się nagrzeje do 180 stopni, wkładam do niego ciasto na 40-45 minut ( z termoobiegiem).















...żeby nie było, że jestem gołosłowna....before;)

Kiedy ciacho rosło, było bardzo wysokie, taka baaaba, samoistnie opadło, nic nie ruszałam;p
W smaku pyszne, wilgotne, ciemne mi wyszło, bo dodałam cynamon, nie jest on dominujący w swej odsłonie, dzięki czemu można ciasto łączyć z innymi smakami...niestety po śmietankowych Grycanach pozostało jedynie puste pudełko;p 
Dla dodatkowego smaku postanowiłam podać ciacho z łyżką dżemu borówkowego...dobre!
Oczywiście możecie też kombinować z owocami czy innymi dodatkami, ale mnie się najzwyczajniej w świecie nie chciało;p


***

....przy okazji....

....a tu moje dwie kolejne zdobycze lakierowe, Joko daje efekt zadbanej płytki, na czym mi teraz zależy, 
bo odstawiłam na chwilę krwiste czerwienie czy fuksje. Szybko się nakłada, równie szybko schnie, 
moja rewelacja, zwłaszcza pędzelek. Trwały. Nie odpryskuje. Polecam gorąco!!
Koszt 12 zł za 10 ml, zwie się Cotton Candy, numer J124.






...i tu mój kolejny faworyt, Golden Rose Jolly Jewels, niezły bajer, hicior ostatnio na blogach,  
jeśli chcemy na szybko pomazać pazurki, czy dodać jakiś akcent na przykład na mleczny lakier. 
Szybko i łatwo się nakłada, pięknie lśni w słońcu...fajny!!! Zmywa się nawet dobrze, bez kombinacji. 
Koszt 10 zł za 10,8ml , numer 101. 



...a ja, że jestem coraz bliżej rozwiązania, szykowania, kupowania i stresowania...zwłaszcza szykowania, szukam ciekawych, innych dodatków dla Małej do pokoju...Inspirację i pomysły czerpię od Kariny...
Znalazłam u Niej kilka rzeczy, które zamierzam wykorzystać u Małej....nie wspomnę o sobie już, 
ale cichoooo ;p Tak więc jak macie chętkę na jakąś biżu czy drobiazgi dla dziecka, polecam ;)


15 kwietnia 2013

penne w pomidorach, czyli klasyka jakiej teraz potrzebuję...

Ahoy wszystkim!
Wracam, pewnie z przerwami, ale jednak. Tak trochę mnie wybiło z rytmu z różnych względów, postaram się mimo to bywać kulinarnie, bo stęskniło mi się bardzoooo...
Jako, że termin zero zbliża się nieubłaganie, muszę wybić sobie z głowy długodystansowe kucharzenie, wobec tego skupię się w najbliższym czasie na propozycjach, które wymagają zaledwie kilkunastu minut przygotowania, są pyszne do tego, czyli w zasadzie bez zmian, bo przecież jak dotąd proponowałam Wam właśnie tego rodzaju dania, no ale teraz bezwzględnie nie mogę sobie stać tak przy garach w nieskończoność....

Przepis znalazłam w jakiś tam zapiskach, które starannie kolekcjonuję, wszyscy doskonale go znamy,
bo cóż to za nowość, wielu z nas pewnie zajada się właśnie klasycznym penne "all arrabbiata".
Danie idealne w tej chwili dla mnie, dla wegetarian.
Polecam gorąco!


Przygotowanie: 15 minut
Koszt: 14 zł

Składniki:
makaron pełnoziarnisty penne Lubella
puszka pomidorów rozdrobnionych
1 ostra papryczka
ser feta lub parmezan
(ja użyłam fety)
4-5 łyżek płaskich oliwy z oliwek
4 ząbki czosnku
pieprz czarny
bazylia suszona
sól niskosodowa
2 łyżki sosu Tao Tao słodko-pikantnego


Na rozgrzaną oliwę wrzucam pokrojony w plasterki czosnek, lekko podsmażam, po chwili dodaję pomidory, mieszam całość. Następnie dodaję pokrojoną na drobno papryczkę - bez ziaren, nie chcemy umrzeć z wrażenia;p
Sos gotuję sobie na małym ogniu, ma sobie lekko pyrkocić, trochę się zredukować. Na koniec doprawiam do smaku pieprzem, solą oraz dodaję bazylię i sos, mieszam i już...sos gotowy.

Makaron gotuję na al dente w osolonej wodzie z łyżką oliwy.

Na talerzu układam wedle życzenia, posypuję serem.











08 kwietnia 2013

pieczarki w makaronie w sosie śmietanowym

HEHEH...zaczynam od wyśmiania samej siebie, dlaczego??? A dlatego, że napisałam sobie posta, wszystko super...po czym gdzieś mi się omsknęła ręka i skasowałam go, nawet nie wiem którym klawiszem;p
Powinnam dostać Nobla za niezdarność, tak to jest, jak się nie czuje własnych paluchów;p
Nic, o czym to ja...?
O nudlach.
W ubiegłym tygodniu oglądałam jeden z odcinków programu kulinarnego Michela Morana, 
gdzie prezentował kaszę jaglaną z pieczarkami w sosie śmietanowym, no i ok...ale na kaszę smaku nie miałam, stąd myk z makaronem. Wprawdzie w tym połączeniu żadna to nowość, ale akurat razem z mężem lubimy takie szybkie pasty, a skoro lubimy, to może Wam pokażę ;)
Oczywiście, propozycja Michela, to tylko luźna inspiracja, ja i tak zrobiłam to po swojemu... ;)

Przygotowanie: 20 minut
Koszt: około 20 zł

Składniki:
250 g pieczarek
kilka gniazd makaronu wstążki
odrobina natki pietruszki
szczypta kolendry
szczypta oregano
2 łyżki oliwy z oliwek
sól i pieprz
opakowanie małe śmietany 30 % 
(w oryginale była to 36% )
odrobina sera żółtego (najlepiej parmezan)


Zaczynam od pieczarek. Oczyszczam je, myję - choć podobno się nie powinno. Kroję na grubsze plastry, wrzucam na rozgrzaną oliwę, lekko podsmażam, ale uważam, by pieczarki nie ściemniały za bardzo, mają tylko zmięknąć, lekko zarumienić się.
Doprawiam je do smaku solą i pieprzem, dodaję kolendrę oraz oregano. 
Nadmiar wody, które puściły pieczarki radzę odlać, choć najlepiej mieć przygotowane dwie patelnie, co w zasadzie zrobiłam. Najpierw podsmażyłam je na jednej, po czym pozbywszy się wody wrzuciłam ponownie pieczarki na drugą patelnię, ale już bez dodatku oliwy - patelnia jest większa i głębsza, gdyż oprócz pieczarek muszą zmieścić się w niej makaron i sos.

W między czasie gotuję makaron z odrobiną soli.

Do pieczarek dolewam śmietanę, na tą chwilę zdejmuję patelnię z ognia, ponownie wraca całość na gaz, mieszam, doprawiam do smaku, dodaję posiekaną natkę i rzecz jasna ugotowany, ciepły makaron. 
Całość chwilę podsmażam.

Makaron wchłonie nadmiar sosu - ja wlałam całe opakowanie, gdyż wiedziałam ile makaronu też zużyję...a nie lubię suchych nudli;p
Na sam koniec posypuję pastę startym serem.

E voila;)












05 kwietnia 2013

zupa rybna z miruną w tle...

I znów miruna. Znów, bo trochę jej mam w zamrażarce, wymieszała mi się z bramą i w ten sposób będąc zaspaną, bez szkieł (wymówka...;p) wyjęłam co wyjęłam. Ale spokojnie, co się odwlecze...tymczasem dziś będzie zupa rybna, trochę pikantna, no może bardzo pikantna, z natką i sokiem z cytryny.
Jedni lubią, inni nie, my uwielbiamy, zawsze to jakaś odmiana. Do tego niezwykle łatwa w przygotowaniu, nie jest czasochłonna, nic tylko się zajadać.


Przygotowanie:  35 minut
Koszt: 20 zł (bez ryby)

Składniki:
2-3 spore płaty ryby
1-2 garści włoszczyzny
1 cebula
2 łyżki oliwy
łyżka masła
3 liście laurowe
4 ziela angielskie
90 g koncentratu pomidorowego z ziołami Pudliszki
1 marchewka
pół łyżeczki ostrej papryki
3 łyżki soku z cytryny
2 łyżki sosu słodko - pikantnego Tao Tao
sól niskosodowa
pieprz
vegeta wedle gustu

Zaczynam od pokrojenia na drobno cebuli, którą podsmażam na oliwie wymieszanej z masłem, musi złapać kolor. Następnie dodaję rozmrożoną włoszczyznę wraz z pokrojoną na plastry marchewką,chwilę podsmażam, zalewam zimną wodą, nieco ponad wysokość warzyw, dodaję vegetę, odrobinę soli i pieprzu,liść laurowy i ziele angielskie, gotuję około 15 minut.
W tym czasie zajmuję się rybą, to jest oddzielam skórę od fileta, kroję ją na kawałki, solę, pieprzę, po czym dodaję do gotującego się wywaru. Całość gotuję na małym ogniu około 10 minut, ryba jest delikatna, bardzo szybko dojdzie, nie trzeba gotować więc wywaru za długo, z resztą, ryba pomimo sporych kawałków i tak trochę się rozpadnie.
Do całości dodaję paprykę ostrą, przecier, doprawiam do smaku, zaś na sam koniec dorzucam posiekaną natkę, sos oraz sok z cytryny, trzymam zupę na ogniu jeszcze jakieś 2 minuty. E voila!

Zupa jest syta z racji sporej ilości warzyw, samej ryby rzecz jasna też...zaś stopień ostrości dobieracie sami, wiadomo ;)
Świetnie rozgrzewa...przecież zimę mamy;p







...miłego, spokojnego weekendu...bez odbioru;p