26 lutego 2014

mini pączki serowe z cukrem pudrem

Ahoy!
Wieczorową porą do Was piszę, ale cóż...jak dzień szalony, to cza sobie wszystko poprzestawiać...no bo długi spacer ważna sprawa, jakiś obiad ze szpinakiem w tle - uwielbiam, no i oczywiście trochę ruchu, zwłaszcza, że jutro może być różnie;p Wymęczyłam się dziś jak 150, dobrze...wracam do formy, choć efektów spektakularnych jeszcze nie widać. Niestety, za to widzę małą poprawę tu i ówdzie, ufff;p
Jeśli jednak mam wybierać, to wolę ciężko ćwiczyć, niż być o sałacie...no tak mam, lubię zjeść.
Zatem wolę mniej, a potem fiku miku, niż nic.
Wiele osób zaczyna odchodzić od faworków czy pączków, bo niby passe to...a ja tam sobie machnęłam kilka, w zasadzie nie dla mnie, a dla ludzi wielu, żeby do kawy coś mieli dobrego;)
Tyle tytułem wstępu.
Mini pączki wpadły na mnie przypadkiem, bo dostałam kilka na smaka od rodziców Kariny, postanowiłam więc je zrobić. Banalne!!! Smaczne, takie małe bąble;)
Przepis pochodzi stąd - KLIK .
Śmiać mi się trochę chce, bo na początku tak bardzo starałam się aby były równie okrągłe, ale szybko mi ochota odeszła, kiedy miały miejsce piski, fochy i lamenty. Zatem poszłooo jakoś tam, kształtem co niektóre przypominają potwory i spółkę...;p


Przygotowanie: około 30 minut
Koszt: 2 zł - za serek waniliowy homogenizowany
( resztę posiadałam)


Składniki:
1,5 - 2 szklanki mąki pszennej
3 jaja
płaska łyżeczka proszku do pieczenia
125 g serka homogenizowanego waniliowego
olej do smażenia - kujawski



Wszystkie składniki mieszam ze sobą.
W między czasie rozgrzewam olej w rondelku, powiedzmy, że wlewam go na 2 cm.
Łyżeczkami staram się nadać masie kształt kuleczki, po czym zanurzam ją w oleju. Smażę na złoty kolor.

Kiedy przestygną posypuję je cukrem pudrem wymieszanym z cukrem cynamonowym.

Nooo, to jak ktoś ma ochotę jutro i nie tylko sobie podogadzać, to zachęcam do pączkowania;)
Tylko nie przesadzajcie z ilością;p







ooo, jeden z potworów, jakby ślimak czy cuuuś;p





22 lutego 2014

placki ziemniaczane z piekarnika

Hey...Co tam robiliście ciekawego dzisiaj? Oczywiście w kuchni;p
Ja, trochę zabiegana dziś byłam, w sumie nadal jest jubel...ale jest jeszcze jutro...na szczęście.
Skoro dziś na wariata, to obiad musiał być jak zwykle szybki, nie byłabym sobą, gdybym miała modlić się nad garami;p Zatem nie modliłam się, zrobiłam pyszne placki ziemniaczane, aleeee z piekarnika.
No olśniło mnie!!!!
Jak mogłam wcześniej na to nie wpaść?! Są takie delikatne, nietłuste, pyszne, chrupkie...omnomnom!
Machnęłam do nich surówkę z kapusty białej, tak, że nie było napinki, a smacznie, syto.
Brakowało mi tylko jakiegoś dipu do nich, aleeeeeee......nie było czasu, no ;)


Przygotowanie: 15 min + ok 30 pieczenie
Koszt: do 10 zł

Składniki:
6 średnich ziemniaków
1 jajko
1 czerwona cebula
2 łyżki mąki pszennej - kopiaste
sól, pieprz cytrynowy, płatki chilli, oregano do smaku
odrobina oleju do smarowania papieru do pieczenia


*** Oczywiście proporcje na placki mogą być inne, ja zawsze robię na oko, pewnie jak i Wy ;)


Ziemniaki ucieram na tarce na dużych oczkach, cebulę na drobnych, Dodaję jajko, mąkę, przyprawy, mieszam dokładnie.

Piekarnik rozgrzewam do 200 stopni z termoobiegiem.

Na blachę wykładam papier, smaruję go niedużą ilością oleju, łyżką nakładam porcje ziemniaków, rozcieram łyżką tak, by placek był dosyć cienki, oczywiście możecie zrobić grubsze, ale ja wolałam dać mniej, niż czekać aż mi się spalą czy cuuuś;p

Piekę je do 30 minut, najlepiej po 20 minucie kontrolować sytuację, ja mam mocny piekarnik, więc... ;)


Podobno rewelka, mam teraz tylko takie robić, bo te smażone pyszne, ale jaka różnica. !!!
Mała też se ugryzła....a co;)















14 lutego 2014

warkocz francuski z mięsem i bez ...

Walentynki podobno dziś są. Nie wiem, bo my raczej średnio je obchodzimy...z resztą, ja tam lubię prezenty cały rok dostawać a nie tylko raz w lutym;p;p Nie powiem, załapałam się na gifta, co jest miłe, ale wiecie, jutro też jest dzień, ciekawe co jutro dostanę?:D:D
Dobra, żarty żartami, a tu cza napisać coś o tym warkoczu, co to tyle emocji wzbudził na fb.
Kolejna prosta propozycja obiadowa, choć u nas to miała być kolacja, a że się plany pozmieniały, no to zjedliśmy owe warkocze - niecałe rzecz jasna -  nieco wcześniej...a wino nadal się chłodzi;D
Takie warkocze są dosyć popularne, nie jest to jakaś odkrywcza sprawa, a że ciasta francuskie zawsze jakieś skitrane mam, pieczarki, to już standard, no to jeszcze parę innych składników i poszło.
Sęk w tym, że cokolwiek do nich włożycie i tak się wszystko zgadza;p Ilość dowolna, co kto lubi.

Przepis będzie nieco luźny, no bo nie napiszę Wam ile dokładnie dałam marchewki albo kukurydzy, sypałam na oko.


Przygotowanie: około 60 minut
Koszt: około 25 zł

Składniki:
2 ciasta francuskie
2 piersi z kurczaka
1 brokuł
250 g pieczarek
1 jajko
kilka łyżek kukurydzy Bonduelle
2 małe marchewki
starta mozzarella - ilość dowolna
2 plasterki sera żółtego

przyprawy do marynaty mięsa (wedle uznania)
sól morska


Brokuły dzielę na różyczki, myję dokładnie. Pieczarki oczyszczam, myję.
Marchewkę ścieram na dużych oczkach.
W garnku grzeję lekko osoloną wodę, na wrzątek wrzucam na 5-8 minut zarówno brokuły jak i pieczarki. Odcedzam, czekam aż oba składniki wystygną. Następnie pieczarki kroję na pół, a brokuły siekam, ale nie na drobno.

Kurczaka zamarynowałam dzień wcześniej. Pokrojone w kostki mięso polałam odrobiną oleju sojowego Basso, przyprawiłam wedle gustu, czyli sól, pieprz cytrynowy, płatki chilli, zioła, etc...
Patelnię rozgrzewam, wrzucam na nią mięso, smażę do uzyskania złotego koloru.
Nie smażę mięsa za długo, nie chciałabym żeby wyschło.
Również czekam aż przestygnie.

Ciasta wyjmuję na jakieś 10 minut przed rozpoczęciem zabawy, inaczej będzie się łamać przy zwijaniu.

W międzyczasie rozgrzewam piekarnik, 200-220 stopni z termoobiegiem, do 12 min.
Uważajcie jednak by nie spalić ciasta...ja mam mocny piekarnik, tak, że musicie kontrolować sytuację.

Ciasta rozwijam, nie pozbywam się papieru spod nich, będą do pieczenia.
Na środku ciasta nakładam składniki. Jeden warkocz zrobiłam z brokułami, kurczakiem i serem żółtym, drugi zaś z pieczarkami, brokułami, marchewką, kukurydzą i mozzarellą.

I teraz tak, nacięcie z boku muszą być tej samej szerokości, w tej samej ilości, no i zakładamy raz po raz jak warkocz, po skosie. Zostawiamy jeszcze tzw "dupkę", żeby złapać koniec ciasta;)
Wierzch smaruję rozkłóconym jajkiem, podsypuję odrobiną sera i ewentualnie kukurydzą.
Ile czego dacie w poszczególnych warkoczach lub warkoczu, to już Wasza inwencja. 
Ja sobie wymyśliłam tak. Jeden z mięsem, drugi wege;) 


















...no i jak to było przed..;)







z pozdrowieniami dla Oli S. i całej rodzinki;)






06 lutego 2014

risotto z czerwoną papryką i pieczarkami

Taaa...historię o arborio opisałam we wcześniejszym poście, ale dlaczego w ogóle o nim wspomniałam?
A no bo Oldze obiecałam, że tak powiem;p Koleżanka blogerka zrobiła go całkiem niedawno, no i podłapałam temat, tylko dlatego, że napisała, że to wcale nie jest takie trudne...no i faktycznie, zdążyłam się z nim wyrobić podczas drzemki Młodej. Co akurat nie jest śmieszne, bo na risotto trzeba mieć troszkę czasu, cokolwiek by nie gadać, to mieszanie, podlewanie bulionem, itp...Kiedyś zrobiliśmy z Moim risotto z owocami morza...Naszym Rodzicom..........chyba im średnio smakowało;p Po tym jakoś temat risotto ucichł, ale nie dlatego, że to jakaś filozofia jest, tylko, że trzeba mieć tą chwilę, noo! A że ja słabo z czasem stoję, a jak już stoję, to zawsze jest jakiś inny plan, to tym razem postanowiłam się nie migać i zrobić.
Muszę się pochwalić, co rzadko robię (wow;p) ...ale serio, wyszedł przepyszny, kremowy jakby, wszystko dobrze doprawione, fajnie, fajnie....Przepis wzięłam z Kuchni Lidla, dodałam od siebie paprykę, bo czemu nie? Mam ich kilka w lodówce, to niech się nie marnują. A ta czerwona wyjątkowo jakaś taka słodka, soczysta była...bach bach i do gara!
Zastanawia mnie tylko konsystencja, bo moje wyszło dosyć wilgotne, a zrobiłam tak jak było napisane w przepisie, no ale może szklanka szklance nie równa????
Nie wiem, wiem, że było dobre;)



Przygotowanie: około 40 minut
Koszt: 17 zł

Składniki:
szklanka ryżu arborio 
250 g pieczarek
1 średnia papryka czerwona
cebula
3 ząbki czosnku
3 łyżki masła
4 szklanki bulionu (kurczak, kaczka)
4 łyżki sera Dziugas
sól morska
pieprz cytrynowy
olej sojowy - 2 łyżki
bazylia świeża


Pieczarki oczyszczam, korję na plastry.
Cebulę, czosnek i paprykę siekam na drobną kostkę.

Na patelni rozgrzewam olej - 1 łyżka-  dodaję pieczarki, smażę na złoty kolor. Nie doprawiam!
Odstawiam na bok.

W garnku rozgrzewam olej, dorzucam cebulę i czosnek, czekam aż się zeszklą. Cały czas mieszam.
Wsypuję ryż, dokładnie mieszam, tak by olej oblepił ziarenka ryżu. Smażę ryż minutę, pamiętając o mieszaniu.
Dolewam bulion, ale nie cały na raz - stopniowo po jeden łyżce wazowej, czekając aż ryż go wchłonie i tak z każdą następną.
Ryż powinien gotować się 20 minut, pod koniec gotowania dorzucam paprykę - nie chcę żeby była za miękka, oczywiście pamiętam o pieczarkach, które również dorzucam, mieszam.

Zdejmuję risotto z płyty, dodaję starty ser, masło, posiekaną bazylię ( powinna być natka), doprawiam do smaku.









04 lutego 2014

tagliatelle chilli z pysznym pesto pietruszkowym

Pogoda była dziś piękna, prawda?? Aż miło się spacerowało, słońce, słońce, słońce...no bosko, prawie wiosna;p Już mi tęskno, już mi się chce...wylądować w piaskownicy, na lodach i balerinkach;)
Noo, a plan na dziś był nieco inny, bo miało być risotto, ale uwaga uwagaaa, nie dostałam ryżu arborio, taka sytuacja!
Parskłam śmiechem, duży sklep, wszystkiego w 3 i trochę a ryżu nie ma, litości! No, ale tak, zapomniałam, większość jada biały, byle jaki. Ech. Wkurzyłam się, bo nie mieszkam na peryferiach, a często muszę naprawdę się naszukać składników, które teoretycznie nie są jakieś wyszukane...Risotto tak czy siak będzie, jutro może ogarnę temat po treningu, o...A tymczasem dziś na obiad był pyszny makaron z chilli, pesto pietruszkowe ze słonecznikiem, serem Dziugas i kilkoma jeszcze smaczkami. Tak mi się wymyśliło, po tym jak obejrzałam program z Kingą Paruzel, gotowała tam sobie jakąś zupę i kombinowała coś z pesto, pietruszkowym właśnie, no to co? CZA wypróbować. Ser był bursztynowy chyba, nie pamiętam z czym tam jeszcze było...słonecznik chyba też. Nie ważne, zrobiłam pesto i tyle w tym temacie;)
Aha, dodałam chilli w zalewie, choć posiada go sam makaron, ale ja lubię piekiełko w ustach;)


Przygotowanie: 15 minut
Koszt: 25 zł

Składniki:
makaron tagliatelle chilli Deluxe na dwie osoby
100g sera Dziugas podpuszczkowy twardy ser dojrzewający
2 natki pietruszki
2 papryczki chilli w zalewie ( musiałam kupić słoiczek)
4 płaskie łyżki oleju sojowego Basso
ziarna słonecznika łuskanego - ok 4-5 łyżek
5-6 listków świeżej bazylii
sól morska
pieprz czarny



Do malaksera wsypuję ser, słonecznik, dodaję natkę, olej i posiekaną chilli,bazylię, miksuję na w miarę gładką masę, ale też bez przesady. Solę i pieprzę.

Makaron gotuję w lekko osolonej wodzie na al dente.
Odcedzam.

Do garnka, wrzucam makaron, dodaję pesto, mieszam dokładnie, ale też powoli, by nie połamać wstążek.
Wykładam na talerz, posypuję jeszcze solą gruboziarnistą, odrobinę, bo lubię;)

Ahaa, nie przesadzajcie z solą, ser jest dosyć słony, wyrazisty w smaku;)










01 lutego 2014

muffinka z marchewką i gruszką

Muffiny ewidentnie są na tapecie w ostatnim czasie, pewnie zauważyliście. Są takie wdzięczne w przygotowaniu, bach bach i rosną. Tym razem znów marchewka poszła w ruch, ale w towarzystwie gruszki. Panie Gruszki czekały sobie na swoją kolej, no i się doczekały...inaczej poszłyby weg;p
Inspirację znalazłam u koleżanki blogerki, nic nie zmieniałam, dodałam od siebie jedynie cynamon, no bo jak nie, jak tak, musi być;)

Wszystko wyszło bardzo smaczne, wilgotne, ale wiecie....chyba już mam dosyć, teraz muszę zrobić na wytrawnie, z pieczarką, porem albo fetą i szpinakiem...albo mięsem, o....to są moje klimaty;p


Nooo, to tyle tytułem wstępu, popijam sobie cydr, mega schłodzony, baardzo dobry, taki szampan jakby lekko wyygazowany...no i piszę do Was.


Przygotowanie: około 45 minut
Koszt: zerowy, wszystko miałam

Składniki:
2 średnie marchewki
2 średnie gruszki
szklanka mleka
1/2 szklanki oleju - kujawski
1 jajko
2 szklanki mąki
szklanka cukru
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka sody oczyszczonej
szczypta gałki muszkatołowej
łyżka cynamonu


Marchewkę ścieram na tarce o małych oczkach, gruszki kroję na drobną kostkę.

Składniki suche mieszam ze sobą, mokre również, następnie do połączonych obu mas dodaję marchewkę i gruszkę, mieszam bardzo dokładnie.

Wypełniam masą papilotki, mnie wyszło 21 sztuk - (oczywiście do 3/4 wysokości papilotki).
Piec w 190 stopniach jakieś 25 minut.

Ja piekłam 20 minut z termoobiegiem. Chyba mam mocny piekarnik;p












całusy dla Kate;))