25 lutego 2015

ciasto filo z zieloną wkładką, czyli brokuły i mozzarella oczywiście w tle

Ha! Powiem brzydko, ale dowaliłam, co?
Zaintrygowana ciastem filo, które co jakiś czas obija i się o uszy, oczy, a nawet buźkę, postanowiłam sama też z niego skorzystać i zobaczyć co to za cudo. No i już wiem, że jest fantastyczne. Dlaczego? Bo jest genialnie proste w obróbce, cokolwiek z nim połączysz, nie może nie smakować. Jedno, na co należy zwrócić uwagę, to fakt, iż bardzo szybko wysycha, więc jak już się za niego zabieracie, trzeba maksymalnie spiąć poślady, zawinąć, ogarnąć, co tam chcecie i fru z nim do pieca !
Ja postawiłam na zieloną wkładkę, czyli brokuły, trochę groszku i marchewki, do tego oczywiście ser, czyli moja ukochana mozzarella i tyle w temacie.
Tak w ogóle, to śmiać mi się chce, bo zawsze jak sobie postanowię, że "dziś zrobię TO" i mimo wszystko jakoś staram sobie zaplanować czas w kuchni, to moja pociecha ZAWSZE ma dla mnie jakiś INNY, niekoniecznie lepszy plan. ZAWSZE. A to Elmo, a to Poo, a to trzeba natychmiast pójść do pokoju i coś tam zobaczyć, a to coś spadnie na paluszek i muszę ukoić całuskami ból....albo kładzie mi się zwyczajnie na kaflach w kuchni na wznak i .........i tu przemilczę, to co mi się nasuwa. A tu trzeba szybko, bo coś tam się przypala, coś kipi, płyta pika, że jest error bo wykipiało, a widzę przecież, że leciiiii,  a TA leży i się śmieje.
...
I to ZAWSZE musi się dziać jak robię obiad. Podobnie było z filo, gdzie musiałam spiąć tyłek, a Panienka położyła się koło piekarnika i gotowa czeka nie wiem na co:D
 Ech...<3
 Też tak macie??????

Dobra, tyle tytułem wodolejstwa, a teraz zapraszam na szczegóły. Oczywiście, znów to podkreślę, każdy robi jak lubi, daje co lubi. JA zrobiłam TAK.

Przygotowanie: około 30 minut
Koszt: 6 zł - ciasto/ resztę miałam

Składniki:
5 arkuszy ciasta filo 
( z opakowania 7 szt,.)
większa głowa brokułów
garść mrożonej marchewki w kostce z groszkiem
("większa " garść)
2 kulki mozzarelli
5 plasterków szynki szwarcwaldzkiej
sól, pieprz, szczypta ziół
oliwa do smarowania ciasta
jajko
oliwa/olej do podsmażenia (nie dużo)


Brokuły oraz marchew z groszkiem wrzucam na osolony wrzątek i blanszuję. Odcedzam i odstawiam do przestygnięcia.
Oczywiście nie robię tego na raz, najlepiej podzielić sobie na 3 partie, wówczas woda nie traci temperatury.

Ciasto filo do ostatniej chwili trzymam w lodówce.

Najlepiej wszystko sobie przygotować przed nakładaniem na ciasto, by nie tracić czasu.

I teraz tak, rozgrzewam patelnię, kiedy złapie ciepło wlewam na nią kapkę oliwy/ oleju ...ALE w między czasie muszę zdążyć z ciastem.
CZYLI: wyjmuję dwa arkusze, składam je na pół, smaruję stronę, na którą pójdzie wkładka oliwą - delikatnie,  nie za dużo. Najpierw nakładam plaster szynki, na niego daję trochę brokułów, marchewki z groszkiem, posypuję pieprzem, ziołami - ulubionymi na koniec ser. Mozzarelli nie kroję, odrywam kawałki.
Całość zawijam jak roladę, końcówki skręcam jak papierek od cukierka i SZYBKO na patelnię.
TAK SAMO postępuję z następnym/ następnymi.

Ja zrobiłam 5, bo akurat tyle potrzebowałam. Jak się decydujecie na 2, jest szybciej, prościej.

Na patelni trzymacie zawijasy dosłownie chwilę, muszą złapać kolor z obu stron, ale nie mają być smażone, bo pójdą jeszcze do piekarnika!!!!!!

Kiedy rulony złapią kolor, przekładam je na blachę wyłożoną papierem, smaruję boki rozkłóconym jajkiem z solą i pieprzem i wkładam do piekarnika rozgrzanego do 180 st. z termoobiegiem na 10-15 minut max!!!

Podawać od razu:)

ENJOY!












23 lutego 2015

minestrone, czyli włoska zupa jarzynowa

Minestrone, minestrone... czyli nic innego jak zupa jarzynowa bazująca na warzywach, które akurat są dostępne. Tak naprawdę, to każdy robi ją po swojemu, ile domów, regionów, tyle odmian, a wszystko zależy w zasadzie od sezonu w jakim ją chcemy przygotować. Głównie bazuje na cukinii, fasoli szparagowej, groszku, a nawet szpinaku....ja dałam co miałam, a miałam sporo, aleeee też nie chciałam, żeby to była zupa ze wszystkiego, czyli z niczego...Zupa jest lekka, bardzo smaczna, obfita w tyleee warzyw, że och!
Aaa, gdzieś widziałam myk z użyciem parmezanu, więc też tam go trochę zastosowałam, można też poszaleć z grzankami zamiast makaronu albo ryżem, no co kto lubi, bo o to w tym wszystkim chodzi, by nie trzymać się kurczowo tak zwanego przepisu.
To samo dotyczy doprawiania,  piszecie do mnie (ku uciesze mego <3) z pytaniem czy możecie coś czymś zastąpić, bo czegoś tam nie lubicie....no OCZYWIŚCIE, że możecie!! Często podkreślam, że to, że JA dałam jakaś ta przyprawę, więcej bulionu, sera czy co tam chcecie, to nie znaczy, że musicie się tego trzymać. Z resztą, TO, co Wam pokazuję, to raczej propozycje, żadne tam przepisy, więc Wiecie....nie ma się co spinać, a korzystać z inspiracji, tyle chyba ;p Kolejne AAaa! Dzięki w ogóle za ten tydzień tym, co wysyłali mi fotki z "moimi daniami". Bardzo się cieszę, że coraz częściej korzystacie z przepisów, naprawdę wielkie dzięki, wielka buźka!!
A tak z innej beczki, dzisiejszy dzień był mega rozwalający! Kilka sytuacji rodem z Monty Pythona albo gorzej....do teraz podśmieCHuję się pod nosem ;p Najgorzej jak musisz człowieku zachować powagę, a tu się nie da :D Zdecydowanie wolę takie dni, niż te szare, bure, co to nikomu nic nie pasuje, akysz!


Przygotowanie: około 50 minut
Koszt: do 20 zł

Składniki:
około 200 g fasoli jaś
pół cukinii
1 średni ziemniak
kilka gałązek selera naciowego z liśćmi
1 mała marchewka
garść mrożonej marchewki z groszkiem
garść mrożonej dyni w kostce
pół czerwonej cebuli
biała część pora
pół główki kapusty włoskiej - nie za dużej
2 średnie pomidory
kilka różyczek brokułów
szczypta startego parmezanu
2 liście laurowe
zioła prowansalskie, kmin rzymski
sól morska, pieprz różowy, kminek, suszony lubczyk, garść natki pietruszki
kilka listków świeżej bazylii
2 ząbki czosnku
makaron świderki Lubella - pomidorowe - na 3 osoby
*** GRZANKI
2 kromki chleba ciemnego z ziarnami na grzanki
2 ząbki czosnku
łyżka masła
przyprawa do grzanek

Fasolę zalewam zimną wodą, jakieś 2 litry i zostawiam na noc, na jakieś 10-12 godzin.
Rano, wylewam zastaną wodę, choć można i na takiej ugotować minestrone, ja jednak ją odlałam i nalałam świeżej.
Fasoli nie solę.

Warzywa kroję na drobną kostkę, piórka, plasterki, wedle uznania - oprócz TYCH mrożonych.
Do garnka z fasolą dodaję dwa liście laurowe i doprowadzam do wrzenia, gotuję na mocniejszym ogniu bez innych dodatków jakieś 20 minut, potem dodaję resztę warzyw z wyłączeniem brokułów i pomidorów, które dodaję przed końcem gotowania. Szczególnie brokuły powinny zostać chrupkie!
To nie ma być jarzynowa papa.
Wywar delikatnie solę, dodaję kminek, ząbki czosnku rozgniecione, zmniejszam moc gotowania, gotuję do miękkości.
Pomidory parzę, wycinam twardsze części i część nasion, kroję je w kostkę, dodaję do zupy na jakieś 15 minut przed wyłączeniem. Również na koniec pozostawiam dodanie ziół, pieprzu świeżo utartego w moździerzu, doprawiam solą, jeśli to konieczne.
Na chwilę przed wyłączeniem dodaję posiekaną na drobno natkę pietruszki.

Patelnię rozgrzewam, następnie masło, na nim układam przekrojone po skosie kromki chleba oraz rozgnieciony czosnek, posypuję szczyptą przyprawy do grzanek. Smażę z obu stron aż złapią chrupkość, zmienią kolor na jeszcze ciemniejszy - w przypadku ciemnego pieczywa.

Makaron gotuję na al dente w dobrze osolonej wodzie, odcedzam, odstawiam na bok.

Na talerz wlewam porcję zupy, dodaję makaron, ilość wedle uznania, posypuję posiekaną bazylią, parmezanem - nie za dużo....a dla TYCH, co mają mało, grzanka, a co!


Kochani, zupa gotowa, trochę "nawalone" na tym talerzu, ale tak ma , musi być, trudno ;p
Na pewno dacie sobie z nią radę, w końcu to TYLKO zupa....;)
A! Jeśli chcecie użyć fasoli w puszce, to najpierw gotujecie wywar, a na koniec dodajecie fasolę.
Dobraaa, spadam, bo muszę porobić takie tam różne ;)
CiaŁkoo ;*
















20 lutego 2015

zupa z cukinii z parmezanem i szynką szwarcwaldzką

Niebo w gębie! Mojej, bo nie wiem czy Wy też lubicie takie zupy ;p Jaaaa tak, kocham, uwielbiam zupy wszelkiej maści.
TA jest aromatyczna, mimo, iż cukinia sama w sobie nie powala smakiem na kolana, ale w dobrym towarzystwie rozkwita niesłychanie!
Zupa jak to zupa, za chuda być nie może...ale czy musi?;p Aaa, zupą zajadaliśmy się w środę, dzisiaj dopiero o niej piszę, bo miałam dylemat...pokazać Wam ciasto czy zupę?? :D Padło jak padło, zostawiam Wam posta i lecę robić swoje, bo czasu NI MA ;)


Przygotowanie: około 40 minut
Koszt: 13 zł

Składniki: 
2,5 średniej cukinii
3 ziemniaki, nie za duże
1 cebula szalotka
kawałek pora - tzw resztka
pół słodkiej papryki
około 10 plasterków szynki szwarcwaldzkiej
około 1,5 litra bulionu warzywnego
łyżka masła, dwie łyżki oleju rzepakowego
sól różowa, pieprz syczuański, szczypta suszonego lubczyku, 2 liście laurowe
30 g startego parmezanu
bazylia dla ozdoby


Cebulę, pora, paprykę siekam na drobno.
Ziemniaki po obraniu kroję na drobną kostkę.
Cukinię obieram ze skóry, myję. Dwie kroję na kostkę, połówkę na pół i na talarki.
Szynkę siekam na drobno.

W garnku rozgrzewam olej i masło, wrzucam na nie cebulę i pora, chwilę podsmażam, ale uważam, by nie złapały koloru. Do nich dodaję ziemniaki, znów chwilę smażę, następnie dorzucam cukinię, ale tą pokrojoną w kostkę.
Całość chwilę smażę, zalewam bulionem mniej więcej do wysokości warzyw.
Dodaję liście laurowe, lubczyk, odrobinę soli, gotuję do miękkości.

Patelnię rozgrzewam dosyć mocno, na nią wlewam łyżkę oleju, po czym wrzucam talarki cukinii, solę lekko i pieprzę, smażę aż złapią kolor, ale w między czasie dodaję kolejno szynkę oraz papryczkę, jak tylko zmiękną, zdejmuję patelnię z płyty.

Zupę doprawiam pod koniec gotowania wedle uznania, nie przesadźcie tylko z solą, ser z szynką dodadzą trochę smaku.

Gotową zupę blenduję. Nie będzie ona bardzo gęsta, bo nie chciałam takiej konsystencji uzyskać, TUTAJ już sami możecie sobie ująć, dodać bulionu, warzyw, co kto lubi...to samo dotyczy przypraw!
Do zmiksowanej zupy dodaję część zawartości patelni (resztę dodaję do zupy już na talerzu) oraz  stary ser, ewentualnie doprawiam.

Wlewam na talerz porcję...i jem ;p










18 lutego 2015

waniliowo-kakaowy sernik...

Popełniłam!
Popełniłam sernik, ale nie byle jaki, bo chyba fit. Chyba, bo nie jestem specem od kalorii, więc nie podejmuję tematu, ale na pewno jest o niebo chudszy od tradycyjnego. Skąd to wiem? Ano stąd, że użyłam do niego chudego twarogu, jogurtu greckiego i jajek, noo i trochę cukru brązowego.
Powiem tak, jest genialny! Prosty, szybki, tani.......no i niesłodki.
Słodki nie słodki, zależy dla kogo, TEN niby gdzieś tam jest odrobinę słodkawy, ale jakby nieee?
Dla mnie idealny, nie znoszę jak mi twarz wykręca od nadmiaru cukru, a TU niby tak, niby nie....w sam raz. Na dodatek jest ładny, heheh, tak, ładny! Plusem też jest to, że nie zawiera mąki, dodatków jakiś dziwnych, poza cukrem, ale jego użyłam tylko trochę, bo 6 łyżek, zamiast stevii czy ksylitolu...nie posiadałam nawet przypadkiem w mojej skarbnicy szafkowej ;p
Przepis znalazłam na fb, jeśli chcecie zrobić wedle oryginału odsyłam KLIK.
Zamieniłam jogurt zwykły na grecki i zrobiłam myk z cukrem, tyle chyba ode mnie, aaa, jeszcze pozamieniałam aromaty i dodałam sok z pomarańczy oraz cukier z prawdziwą wanilią ;p
Co do pieczenia, autor podaje określony czas, ja go nieco wydłużyłam, kwestia piekarnika, formy może, nie wiem...
Sernik powinien być - jak mniemam- w miarę możliwości "suchy", zapewniam, że nawet jeśli wydaje Wam się, że nie jest po teście z patyczkiem, to na pewno dojdzie...Ja na chwilę zostawiłam ciasto w piekarniku, powiedzmy, że do 5 minut. Po wyjęciu odpoczywał sobie jakąś godzinę, dopiero wówczas zdecydowałam się go wyjąć z formy. Róbcie to ostrożnie, może się złamać, następnym razem użyję formy, którą można odpiąć, będzie łatwiej. Aha, jak Wam się po wyjęciu trochę "skurczy", pomarszczy, to chyba OK, w sensie, że nic mu nie będzie...:)
Ciasto jest bajecznie wilgotne, tak jak lubię !!!<3


Przygotowanie: 10 min + około 35 pieczenie / 20-25 wg. autora
Koszt: 11 zł - twaróg i jogurt

Składniki:
600 g chudego twarogu
150 g jogurtu naturalnego 2% - u mnie jogurt grecki
3 całe jaja
3 białka
30 g gorzkiego kakao
aromat do ciasta - wanilia i rum - u mnie 3 laski wanilii i kilka łyżeczek soku z pomarańczy
słodzik, stevia lub ksylitol do osłodzenia - u mnie cukier brązowy 6 łyżek i 2 małe łyżeczki cukru z wanilią



Twaróg, jaja, białka i jogurt wrzucam do jednej miski, wszystko blenduję na jednolitą masę.
Masę dzielę na pół - w miarę możliwości.
Jedną łączę z kakao, sokiem z pomarańczy i 3 łyżkami cukru. Mieszam bardzo dokładnie.
Drugą dosładzam również cukrem - trzema łyżkami, 2 łyżeczkami cukru z wanilią oraz ziarenkami z 3 lasek z wanilii. mieszam dokładnie.

Blachę możecie posmarować tłuszczem, ja wyłożyłam ją papierem do pieczenia. Wlewam po kolei dwie masy, obojętnie którą najpierw, po czym mieszam je między sobą ot tak, wychodzą piękne mazy ;)

Wkładamy masę do rozgrzanego piekarnika do 180 stopni na 20-25 minut, ja włożyłam - przedłużyłam do 35-40, tu już musicie znać swój piekarnik, no i monitorować sprawę;)












12 lutego 2015

nidi, czyli gniazdka z naleśników

Noo! No i co mi teraz napiszecie?;p
Pączków dzisiaj nie jadłam, ani pół, ale za to obiadem dowaliłam, co?;p Żeby nie było, zjadłam tylko dwa gniazdka, czyli jak na 7 sztuk, które wyszły, całkiem niezły wynik:D
Być może ktoś z Was uzna, że też mi rewelacja, te moje naleśniki, w sumie nie moje, bo Michela Chiappa jest ich autorką, ja sobie je tylko wypożyczyłam, ale wierzcie mi, TAK, to jest rewelacja, a jak ktoś uważa inaczej, nie zna się;p I TAK, nie są FIT, ale co mnie toooo.....są pyszne, posapałam trochę na treningu w nadziei, że spaliłam te kilka kęsów...
Swoją drogą, ileż można kombinować z ciastem naleśnikowym, to głowa mała...we Włoszech tak właśnie ogarnęli temat...i chcę się z Wami nim podzielić. Oczywiście, trochę tam pozmieniałam, nie dlatego, żeby było lepiej, inaczej, po prostu, dostosowałam przepis do mojej lodówki...cóż będę specjalnie biec do sklepu po COŚ.....;p Dzisiaj miałam trochę spraw do ogarnięcia, więc tym bardziej nie było czasu na szaleństwa, choć....nidi wydają się nimi być <3
Jakby ktoś miał ochotę skorzystać z oryginały, proszę KLIK. Ja, jak już wspomniałam, ograniczyłam kilka dodatków i uważam, że bardzo dobrze, trochę za dużo by tego wyszło, a co za dużo....no.



Przygotowanie: około 30 minut
Koszt: 16 zł (ser i szynka)

Składniki:
CIASTO NALEŚNIKOWE:
szklanka mąki
szklanka mleka
1 jajko
odrobina roztopionego masła ewentualnie też do smażenia
NADZIENIE:
opakowanie ricotty - 250 g
8 plasterków szynki prosciutto
30 g sera parmezan
garść liści świeżej bazylii
1 średnie chilli
jedna kulka mozzarelli / u mnie dwie
skóra otarta z jednej cytryny
3 małe papryczki słodkie
oliwa do skropienia
SOS POMIDOROWY:
olej rzepakowy do podsmażenia
1 czerwona cebula
puszka pomidorów z puszki
kilka ząbków czosnku
łyżka koncentratu pomidorowego
pieprz kajeński, sól różowa, przyprawy wedle gustu, ja dodałam szczyptę cynamonu

+ CZYSTA ŚCIERECZKA


Składniki na ciasto łączę. Jeśli uznacie, że ciasto jest za gęste, dolać mleka.Ja do moich dałam kapkę oleju rzepakowego, wówczas nie smaruję już patelni.
Smażę naleśniki. Odstawiam.
Na gniazdka potrzebne jest 6 naleśników.

Jeśli naleśniki przywierają Wam do patelni wystarczy posmarować ją przed wlaniem porcji roztopionym masłem albo dodać trochę oleju do ciasta, no chyba, że macie patelnię teflonową....Z CIASTEM na pewno sobie poradzicie.

!!!
Na ścierce układamy najpierw 3 naleśniki, ale tak by ich brzegi nachodziły na siebie. Brzegi posmarować masłem, by się skleiły. W ten sam sposób układam kolejne 3 naleśniki, TAK by powstał prostokąt składający się właśnie z 6 naleśników. Również sklejam masłem boki.
Najważniejsze, to zlepić brzegi naleśników tak, by nie było między nimi przerw.
Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni, ja włączyłam termoobieg.

W misce rozcieram ricottę z posiekanymi listkami bazylii, skórką z cytryny oraz posiekanym chilli. Doprawiam solą, pieprzem, dokładnie wymieszać. Masą smaruję naleśniki, ale tak, by pozostawić po 2,5 cm od zewnętrznych boków. Na masę układam plasterki szynki, rozdrabniam w rękach mozzarellę, również ją rozkładam, na TO rozsypuję bardzo drobno posiekane papryczki- można je krótko podsmażyć, będą miękkie, całość posypuję startym parmezanem, ale nie za dużo, powiedzmy, że symbolicznie.

ZAWIJAMY I TERAZ UWAGA....

Pomagając sobie ściereczką, która znajduje się pod naleśnikami zwijamy roladę zaczynając od węższego boku - delikatnie, ale jak najściślej!!!
Gotową roladę najlepiej przełożyć na dużą deskę, odciąć nierówne końce i pokroić na 8 kąsków - mnie wyszło 7- o szerokości około 3,5 cm.
Krążki włożyć do naczynia do zapiekania, skropić odrobiną oliwy i posypać serem.
Włożyć do piekarnika na 10 -15 minut, aż złapią kolor.


SOS...
W między czasie rozgrzewam patelnię, wlewam na nią odrobinę oliwy,oleju - co kto woli oraz posiekaną cebulę i czosnek, podsmażam, ale uważajcie, by nie złapały koloru, dorzucam pomidory, przecier, przyprawy, mieszam, chwilę trzymam na płycie - aż sos zacznie bąbelkować;)

Gniazdka podaję od razu, lekko okraszone sosem i bazylią.
 <3












A TU before....czyli jak to ma mniej więcej wyglądać ;p






09 lutego 2015

zupa z pora z mlekiem kokosowym, odrobiną jaglanki i świeżą kolendrą

Rozpłynęłam się, tak uwielbiam pora, mleko kokosowe i kolendrę!! Genialne połączenie smaków, zupa jest delikatna, ale naładowana świeżością ziół, odrobiną chilli dla złamania smaku, gdzieś tam przyplątała się jaglanka...mhmmm!!! Nie wiem czy Wy też podzielacie mój entuzjazm, pewnie znajdą się tacy, co to pokręcą nosem, ale ................no ;p
Żeby nie wprowadzać chaosu, jakiś dziwnych połączeń, oleju, masła....i innych dodatków, pora podsmażyłam na oleju kokosowym, który nie zmienia smaku, zapewniam, ale gdzieś tam jest delikatnie wyczuwalny, choć powiem Wam, że smażyłam też na nim np naleśniki i nie czułam jego smaku ;)
Nie dodawałam też ziemniaków, grzanek, różnych takich, jako dodatek pod ząb wykorzystałam słonecznik łuskany, który podprażyłam:)
Zupa jest lekka, raczej rzadka, ale tylko dlatego, że nie chciałam uzyskać typowego kremu, pyszna!
Aaa, tradycyjnie, zupę jak to zupę, raczej robiłam na oko, sami musicie ocenić czy TA ilość jest dla Was ok.



Przygotowanie: około godziny
Koszt: wszystko miałam /8 zł / por i mleko

Składniki:
6 białych części pora / nie za duże
1,5 litra bulionu warzywnego
200 ml mleka kokosowego
łyżka oleju kokosowego do przesmażenia pora
sól różowa, pieprz cytrynowy
garść świeżej kolendry
kilka łyżek słonecznika łuskanego
pół papryczki chilli (z nasionami)
8 łyżek kaszy jaglanej 

W garnku roztapiam olej, wrzucam posiekanego pora, raczej na cienkie plasterki, szybciej się ugotuje. Smażę go do chwili aż zmięknie, zmniejszy objętość, ale nie złapie koloru.
Dorzucam do niego posiekaną papryczkę oraz kaszę (kaszę płukałam 3 razy nim wrzuciłam ją do pora). Mieszam wszystko, dosłownie chwilę podsmażam, po czym podlewam bulionem.
Gotuję do miękkości, lekko solę.

W między czasie prażę słonecznik, pamiętajcie, że robimy to na suchej patelni.
Pod koniec gotowania dodaję do zupy mleko kokosowe, zmniejszam moc płyty, mieszam do chwili aż mleko stopi się z zupą. Dodaję poszatkowaną kolendrę wraz z łodygami, bo to w nich jest najwięcej smaku i aromatu!! doprawiam solą, pieprzem. Całość ucieram blenderem.

Wlewam porcję zupy do miski, posypuję słonecznikiem.











05 lutego 2015

małpi chlebek z cynamonem i gałką muszkatołową

Papa mi się cieszy jak wymawiam ów nazwę, bo jak to małpi? Na pewno małpi?? Na pewno, ale dlaczego?
Cokolwiek miał twórca na myśli nie dowiemy się, ja też jakoś namiętnie nie szukam, nie drążę zacnej etymologii....najważniejsze, że małpi chlebek jest przepyszny, bo z CYNAMONEM i tu dziękuję, jestem w domu!
Jak na mój gust, tenże chlebek, to nic innego jak odrywany chlebek, drożdżówka z cynamonem, o! Chrupkie z wierzchu, miękkie, puchate, lekko wilgotne w środku, cynamon, gałka muszkatołowa, do tego mleko i mnie nie ma <3 Tak szybko jak go robię, tak szybko znika, bo bach, podchodzisz, odrywasz kawałek i zjadasz....i znów, nie da się inaczej!
No i ten zapach unoszący się w domu, zapewniam, nie ma nic lepszego.
A skąd pomysł na taki post właśnie? Usłyszałam w tv śniadaniowej o nim właśnie, jakaś Panna zabierała się za niego...wyłapałam to, co najistotniejsze, czyli czy aby nie za trudny, bo po co mam się mordować? Poszperałam w necie, poczytałam, znalazłam najlepszy moim zdaniem przepis, a kilka ich już było, ten uważam za bardzo dobry! Sama zabawa z ciastem trochę trwa, ale więcej tam leżenia, niż właściwej pracy z ciastem, także do boju, zachęcam do spróbowania:)


Przygotowanie: 10 minut + 1,5 h leżenie+ 45 min leżenia
Koszt: wszystko miałam / kilka złotych

Składniki:
CIASTO:
400 g mąki do ciast drożdżowych
200 ml ciepłej wody
2 łyżeczki drożdży instant
6 łyżeczek cukru
łyżeczka soli
MASA CYNAMONOWA:
50 g masła rozpuszczonego
30 g cukru brązowego
2 łyżki cynamonu
łyżeczka gałki muszkatołowej *** dałam więcej cynamonu i dodałam gałkę


Mąkę przesiewam, łączę ją z drożdżami, solą i cukrem. Powoli wlewam wodę i zaczynam zagniatać ciasto do chwili aż odejdzie od ręki, od tego momentu wyrabiam je jeszcze 5 minut. Musi być elastyczne, gładkie.
Wyrobioną kulkę ciasta wkładam do oprószonej mąką miski, przykrywam folią aluminiową - szczelnie i odstawiam w ciepłe miejsce - ja położyłam miskę na kaloryferze ( wł. na II ).
Ciasto wyrosło mi, że hey!!

Po tym czasie wyjęłam ciasto na stolnicę oprószoną mąką - nie za dużo i formuję z ciasta rulon.
Ja podzieliłam ciasto na dwa rulony i nożem dzieliłam na równe kawałki, z nich uformowałam kulki.
Wyszło mi ich bodajże 26.

W małej misce przygotowałam składniki na masę cynamonową, czyli masło roztopiłam, wystudziłam, połączyłam z cynamonem i gałką, dobrze wymieszałam.

Każdą z kulek otoczyłam w masie, ja sobie pomogłam łyżką do zupy, nią nabierałam masę i dopiero otaczałam ciasto.
Każda z kulek została dobrze wysmarowana.

Boki formy wysmarowałam masłem, zaś spód wyłożyłam papierem do pieczenia.
Kuleczki układałam jedna obok drugiej, w koło. Możecie też użyć innej formy, wąskiej i ułożyć ciasto piętrowo.

Kiedy forma jest już wyłożona kulkami, przykrywam ją szmatką i znów odstawiam w ciepłe miejsce na 45 minut.
Ciasto pięknie wyrosło.
Wkładam ciasto do rozgrzanego piekarnika do 200 st góra - dół na OKOŁO 35 minut.
Muszą wyrosnąć, złapać kolor, złoty brąz. Ja wyjęłam po 30 minutach.
Wszystko zależy od piekarnika...Po 20 min po prostu czuwajcie.













PRZED...

i PO wyrośnięciu