Nie wiem czy znacie, ja nie znałam...niby banał, a proszę, człowiek jednak ciemny jest;p
Ów myk zobaczyłam w jednym z programów tv, chyba kuchnia +...nie wiem, zabijcie mnie! W każdym razie...skórki są alternatywą do frytek. Jak ktoś nie może bez nich żyć, niech poje skórką;p
Hahahahah,..........chyba mam małą bekę:D
Skórki są bajeczne!!!!!!!!!!!!!! Nie przesadzam, choć może nie jestem obiektywna, bo lubię ziemniaki....Aaaa, myślę, że najlepsze zapiekane skórki będą jesienią, kiedy ziemniaki będą inne, bo teraz....no, ale coś mi się tam udało wykrzesać:D Nie robiłam też ich takich bardzo cienkich, no, ale to już kwestia gustu.
Świetnym dodatkiem okazał się być niezawodny jogurt grecki ze szczypiorkiem, do tego sól i pieprz i tyle!!
Pani wymyślająca danie w programie proponowała kwaśną śmietanę, ale może nieeeeeeee ;D
Przygotowanie: około 60 minut
Koszt: kilka złotych
Składniki:
6 dużych ziemniaków
jogurt grecki - ilość dowolna - ja dałam pół dużego opakowania
szczypiorek
sól różowa, pieprz zielony, olej kujawski z bazylią i czosnkiem
Ziemniaki bardzo dokładnie myję, najlepiej mieć do tego celu jakąś szczoteczkę.
Zalewam zimną wodą, solę i gotuję do miękkości, uważając, by się nie rozgotowały.
Odcedzam. Każdego ziemniaka kroję na pół (po ostygnięciu). Wydrążam środek, łódeczki układam na papierze, okraszam delikatnie olejem, solę, pieprzę. Wkładam do piekarnika na 30 minut z termoobiegiem na 200 stopni.
Jednocześnie do skórek podałam frytki z marchewki, w ten sposób zużyłam jej nadmiar ;)
Dip:
Jogurt grecki mieszam z posiekanym szczypiorkiem, solę, pieprzę, wkładam do lodówki na minimum pół godziny.