30 września 2014

kotlety z kalafiora z czerwoną soczewicą

Noo. Doczekała się soczewica swojego posta. Patrzyłam na nią chyba z miesiąc, jak nie więcej...
Już tyle przysmaków z nią tworzyłam myślami...gadka gadką, a ona nadal leżała.
Dziś ją ogarnęłam, czego wynikiem są kotlety z kalafiorem. Pyszne, coś innego, choć wcale nie jakaś nowość czy odległa galaktyka smakowa...Dobrze doprawiłam, a wiecie czasem jak z tym jest, łatwo przesadzić, a tu jakoś mi się to wszystko zgrało. Do całości podałam ziemniaka z wody.
Pasowałaby jeszcze jakaś surówka, ale brakło mi czasu, dzień na wariata miałam...więc pogodziłam się z ogórkiem konserwowym ( w zalewie z papryczkami chilli) <3
Aaa, kalafiora miałam małego, więc soczewicy użyłam 100 g, myślę, że wystarczająco.
Propozycja jakże prosta, swojska...mam nadzieję, że Ktoś się skusi;)



Przygotowanie: około 45 minut
Koszt:6 zł ( soczewica i kalafior)

Składniki:
mały kalafior
100 g soczewicy
1 średnia czerwona cebula
łyżka oleju kujawskiego z bazylią i czosnkiem
sól różowa, pieprz zielony, bazylia, kminek
100 ml mleka 
otręby pszenne i 3 pełne łyżki mąki pełnoziarnistej
1 jajko
kilka gałązek natki pietruszki
łyżka cukru
olej do smażenia

Kalafiora gotuję w całości w osolonej wodzie z dodatkiem łyżki cukru i mleka - do miękkości.
Cebulę siekam na drobno, smażę na oleju kujawskim z bazylią i czosnkiem, solę.
Soczewicę gotuję 7 minut w lekko osolonej wodzie, odcedzam, wsypuję do miski.
Do soczewicy dodaję podsmażoną cebulę, posiekaną natkę, przyprawy, jajko, mąkę i ugotowanego kalafiora. Wszystko rozcieram łyżką, co przychodzi z łatwością.
Mąki dałam tyle, by masa dobrze się skleiła, ale najlepiej dodawać jej stopniowo, to nie ma być kit.
Dłonią formuję kotlety, które obtaczam w otrębach, smażę na złoty kolor z obu stron.

W między czasie gotowałam ziemniaki, które pokroiłam na plastry, na nich ułożyłam kotlety.














26 września 2014

kakaowe ciasteczka idealne do kawy...i do małej rączki

Kolejne ciasteczka do kolekcji dla mojej małej ...między innymi. Choć załapie się na nie jeszcze kilka osób, małych i nieco większych...mam tylko nadzieję, że będzie im smakowało, bo młoda ma tak je skubała....aby aby, zaś małżon zajadał się nimi, bo mocno kakaowe, ja też tam trochę poskubałam, nie za słodkie, idealne do kawy! Ciekawe czy mojej sąsiadce i jej córeczce będą smakowały...? Aaaa, można je cukrem pudrem potraktować, wówczas będą słodsze, ale też nie ZA...;)
A tak w ogóle, to fajną mam paterę?? Kupiłam SE całkiem niedawno...róZową, mała, kompaktowa chciałoby się rzec, taka wystarczy...bo te duże trzeba bardziej wypełniać, a to zgubne bardzo jest;p
Do rzeczy jednak....cieszę się, bo jutro zobaczę się z taką jedną kumpelą, co to mi wywiała trochę dalej niż przewiduje ustawa, no i w ogóle....fajnie jest, tak po prostu;)

Zapraszam po przepis na ciasteczka mocno kakaowe, kruche, pyszne!!
Przepis zaczerpnęłam od Joli.


Przygotowanie: 15 min piekarnik + 30 min lodówka
Koszt: 13 zł

Składniki:
2 szklanki mąki pszennej
1,5 szklanki mąki ziemniaczanej
1 szklanka cukru pudru
3/4 szklanki kakao naturalnego
250 g masła ( dobrej jakości)
3 żółtka

Obie mąki przesiałam, dodałam kakao, masło pokrojone na mniejsze kawałki, cukier puder oraz żółtka.
Wyrabiam ciasto dosyć szybko staram się to robić, bo tak też nakazuje przepis. Nie jest to takie easy, przyznam się się, miałam zonka...bałam się, że coś mi to nie wyjdzie, coś to się nie kleiło...podejrzewam, że masło potrzebowało chwilę rozgrzać się pod dłonią (wiem, żadna nowość, ale wiecie....)
Wyrobione ciasto wkładam do lodówki na 30 minut, po tym czasie wyjmuję, dzielę kolejno na kawałki (nożem), rozwałkowuję na grubość 0.5 cm i wykrawam ciastka, miałam kilka różnych foremek.

Piekarnik rozgrzewam do 180 stopni ( włączyłam termoobieg) i piekłam 10 minut.
W przepisie jest 15 min, ale nie ma wzmianki o termo. Jako, że mam mocny piekarnik, trochę pilnowałam.









Przy okazji...moja koleżanka blogerka Karolinka nominowała mnie do zabawy, no to piszę co następujeeee...
Mam wskazać moje 3 zewnętrzne cechy które najbardziej u siebie lubię;)

....
tylko 3?;p


1. oczy - zielone, duże, otulone długimi rzęsami.
2. dłonie, paznokcie...jakoś zawsze "wszyscy" je chwalą;)
3. włosy, sporo ich, nawet jak wypadają garściami...bujne, grube, mocne;)
...rude!!!! (farbowaneee, ale rude;p)


no to buźkaaa, miłego weekendu;)






25 września 2014

pizza z gruszką, boczkiem i dymką

A taaaki szybki post...zaległy Wam zapodam. Połączenie owych składników...jakże pyszne z resztą, miało miejsce dzięki Magdzie Gessler...Gdzieś mi migła taka pizza właśnie w Kuchennych Rewolucjach...Wiem na pewno, że sos był inny, niż mój pomidorowy, ale szczerze...nie dochodziłam jaki, ominęłam też parmezan, bo akurat nie posiadałam na stanie, więc wykorzystałam jedynie pomysł.
Pizza wyszła pyszna, gruszka zrobiła WoW, przynajmniej tak uważa Małżon, ja też...Fajnie, inaczej, niby słodko, a tu gdzieś boczek wędzony w tle, trochę dymki i mozzarella. <3
Na szczęście niebawem po tym poszłam sobie poćwiczyć, także wyrzuty sumienia mniejsze;p
Przepis na pizzę TEN co zawsze, ukochany, zawsze wychodzący (KLIK)


Przygotowanie: ok 70 minut ( z pieczeniem)
Koszt: 8 zł

Składniki:
250 g boczku wędzonego 
około 300 g startej mozzarelli
2 dymki
2 gruszki
2-3 większe pomidory
3 ząbki czosnku polskiego
łyżka oleju rzepakowego
sól morska, pieprz czarny i szczypta cynamonu
pomidorki koktajlowe - opcjonalnie

Boczek kroję na drobną kostkę.
Czosnek siekam, pomidory parzę, obieram ze skóry, wycinam gniazda nasienne, siekam.
Rozgrzewam patelnię, następnie olej, wrzucam na niego czosnek, dosłownie chwilę podsmażam.
Dorzucam pomidory, doprawiam do smaku (smażę na wysokiej temperaturze, tak by woda odparowała).

Odstawiam sos na bok do czasu aż przestygnie.

W między czasie wyrabiam ciasto. Smaruję ciasto sosem. Nakładam ser, następnie kawałki gruszki, posypuję boczkiem, układam dymkę oraz pomidorki koktajlowe ( opcjonalnie).
Wkładam do piekarnika rozgrzanego do 220 st z termoobiegiem na ok 15 minut.


















22 września 2014

poglądowo, zdjęciowo, takie tam...

Hey;)

Tradycyjnie chyba już...kilka zdjęć zza kuchni głównie Wam podsyłam;)
Tyle tego jest, że podczas przygotowywania posta sama się pogubiłam, które dawałam, czy dawałam, etc...Trudno, najwyżej będzie dubel:D
Jako, że właśnie zajadam pyszne oliwki, nie będę przynudzać....aaa, niektóre zdjęcia mają wyraźny filtr, przeszły przez Insta, tak, że ten...
...enjoy! ;)






Resztkowa zapiekanka. ziemniaki otulone sezamem, odrobina mozzarelli, pomidorki koktajlowe, szpinakovelove:)


Koleżanka sobie zażyczyła...;p Matka poleciała i zrobiła.
Placki z mąki orkiszowej z serkiem waniliowym, miodem i cynamonem;)



Giry girowe ;p

Kupiłam. czeka na pomyślunek, co by tam w niej...na razie warzywniak powstał, nawet mi się podoba ;)





Wyszłam na moment z pokoju. Telefon sobie został.
Koleżanka odblokowała, wiedziała gdzie, jak, gdzie przesunąć....jej pierwsze selfie odnotowane;)


Grzybowa po mojemu - trochę pieczonych ziemniaków, sera rodem z Hiszpanii, fajnie, inaczej!

<3 ....dziecko znalazło jakieś porzucone zabawki w piachu i natychmiast ogarnęło temat ;D


te rzadkie chwile, kiedy stawiam jeszcze gorący kubek kawy...a popijam ją przez 4 h:D

Beka była, nie powiem! Lalka okrutnej urody, ale taką sobie dziecię wybrało...wołając za nią donośnym głosem "yyyy"
Matka kupiła, a co, niech moo!
Wysłałam Mojemu  zdjęcie, że mamy kolejne dziecko....;p





Proszęęę!! Rogaliki od ciotki  Agnieszki...co to nocą piekła żeby Bubu moja mogła się nimi delektować:p
...pozdrowienia dla Mamy Agi <3

Matka kupiła dziecku kredki Bambino, to je odpowiednio wykorzystała...czego ja się spodziewałam?!
Ściany oczywiście też się załapały...bosheee, jak dobre, że człowiek trochę lepsze te farby kupił;p

Noo!
 Udało nam się pojechać  z teściem i ciocią Magdą na grzyby...sporo zebraliśmy, będzie czym się delektować już niebawem.
Kocham grzyby pod każdą postacią!!
Nieee, no żart! Nie mogłam się im jednak oprzeć, to choć zdjęcie strzeliłam;D










przepiękne opieńki <3



Moja córa wykombinowała, że jak wsunie łopatkę od jej  osobistej patelni między drzwi a futrynę, to uda jej się wyjść z pokoju....
.....

a bo ciastka czekoladowe robiłam;D
pyszne ciacho od Teściowej...pod specjalną okazję, kumpela wpadła do nas z UK..;)






no i załapałam się na gifty z Grecji...trochę ich było, uwielbiam takie podarunki, takie właśnie!!
to co lubię, coś dobrego, lokalnego!;)




obowiązkowo z rana...plus Balbinka, Kotek co pił mleczko i o Panu doktorze...ech!;p

no!! a na koniec CZA posprzątać...dziecko garnie się do roboty bardziej niż matka:D
widok i chęci bezcenne:)

Miłegoooo:*