14 września 2014

langosz

No! Jest, po kilku latach przyszedł czas i na niego.
Poważnie, rozsmakowałam się w nim będąc w Namestovie i oczywiście obiecywałam sobie, że go zrobię, no kiedyś....noooo, ostatnio gadałam o nim bez przerwy, no i zrobiłam;p
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że nie pamiętam już smaku tego pierwszego, więc ten, który dziś zajadałam...wyszedł smaczny, ale czy okazał się tym samym co wtedy? Nie wiem. Śmialiśmy się z K., że nie jesteśmy w stanie odtworzyć tamtego smaku. wydaje mi się nawet, że ten mój dzisiejszy CHYBA był nieco inny, ale weź to ogarnij teraz...:D Z resztą, przepisów na langosza jest mnóstwo, z ziemniakami, bez, z masą różnych dipów, dodatków, oesuuu.......szukałam więc najprostszego, w końcu langosz, to drożdżowy placek smażony na patelni. Znalazłam inspirację u faceta na talerzuoczywiście, mój langosz również jest wersją na słono, słodkiej raczej bym podziękowała;)
Dobraaa, nie będę się rozpisywać o langoszu więcej, większość wie co tooo, tak, że jadę z przepisem.
Ahaaa, jako dodatek wykorzystałam odrobinę wędzonego sera, jogurt grecki z czosnkiem, rzodkiewką i szczypiorkiem - nie była to typowa pomazanka;)


Przygotowanie: około 1,5 h
Koszt: 10 zł

Składniki:
500 g mąki pszennej
30 g świeżych drożdży
250 ml mleka
łyżeczka soli
łyżeczka cukru
olej do smażenia - na głęboki tłuszcz


Rozpoczynam od zrobienia rozczynu.
Do miski wlewam 100 ml letniego mleka, rozpuszczam w nim drożdże z cukrem, dodaję kilka łyżek mąki, mieszam dokładnie, przykrywam szmatką i odstawiam na 30 minut.
Po tym czasie w drugiej misce łączę pozostałą część składników dodając powstały rozczyn.
Wyrabiam ciasto ręką. Odstawiam na około 40 minut do wyrośnięcia, przykrywam szmatką.

Ciasto dzielę na 4 kawałki, z każdego formuję dłonią placek, najlepiej żeby miał grubość 1 cm.
Każdy z placków wychodzi dosyć spory, więc jeśli chcecie go smażyć na patelni a nie w dużym garnku, to patelnia musi mieć dobre 28 cm i najlepiej żeby była głęboka. Trochę pryska;p
Po wyrobieniu dłonią placków przykrywam je szmatką na jakieś 15 minut.
Placki smażę na złoty kolor z obu stron, następnie otulam ręcznikiem papierowym, by wchłonął nadmiar tłuszczu.

*** DIP ***
Jogurt grecki - małe opakowanie
4 rzodkiewki
szczypiorek
2 duże ząbki czosnku polskiego
sól różowa, pieprz
+ ser wędzony - ilość dowolna

Czosnek siekam na drobno, rzodkiewkę i szczypiorek również, łączę składniki z jogurtem, doprawiam do smaku.

Usmażone placki smaruję dipem, posypuję startym serem. 














14 komentarzy:

  1. Nie znam ,ale chętnie się zaprzyjaźnię z takim placuszkiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma wyjścia, muszę zrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, potem pokaż nam tylko z czym je ukręciłaś;)

      Usuń
  3. Bardzo ciekawe, muszę spróbować

    OdpowiedzUsuń
  4. Oluś piękne placuchy :) ja się w tym roku nimi zaraziłam, ale o dziwo, było to w germanii, jacyś ludkowie mieli taką węgierską budę na feście i sprzedawali takie placki na słodko i słono, jak ktoś chciał. Właściwie ciacho jak na pizzę, więc wszystkie dodatki dozwolone :)
    pozdrawiam i dzięki za przypomnienie :) może w końcu kiedyś zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewno, następnym razem zrobię je z mięsem,a co! :D

      Usuń
  5. Uwielbiam langosze z wakacji na Węgrzech dwa lata temu, sama nie robiłam, ale tęsknię za nimi czasami, więc może powinnam się ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. koniecznie, ja się w końcu wkręciłam w temat, ileż można było o nim tylko gadać:D

      Usuń
  6. Mnie tez kusi na slono oczywiscie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hh, nie znam tematu, ciekawe jakie to to...

    OdpowiedzUsuń
  8. Moja rodzina je uwielbia:) Robię je raz na jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama jeszcze nie robiłam, to dopiero wyzwanie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)