27 grudnia 2014

rozgrzewająca zupa z marchewki, pora i selera naciowego na bazie sosu sojowego

Noo, wielkie uff!
Lubię Święta, świąteczne jedzenie, zapachy, smaki, próbowanie, ciągłe próbowanie i jeszcze raz próbowanie,podjadanie, bo leży, bo PACZY na mnie i czeka aż TO zjem...bo wszystko smakuje inaczej, lepiej...bo się nie myśli o kaloriach, o ćwiczeniach...niby.
Niby? Ja myślałam w tym roku, przyznaję. Też bez jakiejś przesady, ale jednak, bo to już nie te czasy, kiedy pół blachy ciasta należało do mnie bez żadnych konsekwencji:D NA SZCZĘŚCIE...i ten czas mija i można na powrót rozkoszować się mniejszymi porcjami, tak zwaną trawą - w nomenklaturze mojego taty lub zupami typu krem. I o niej dziś będzie słów kilka. W zasadzie, zupa jak zupa, wiadomo. Polecam ją jednak na TE zimne dni, które już chyba zawitały u nas na dobreee. I dobrze, wolę tak niż deszcze, ciapy i temperatury sięgające 11 st. w plusie, a potem 4 tygodnie chorowania.
Dobraaa, ale co z tą zupą? No nic. Podam Wam mniej więcej oczywiście czego ile dałam, bo wiadomo,
u mnie nie ma nic pod kokardę, co do kropki, także tego...jakby ktoś reflektował, to myślę, że mu posmakuje;)


Przygotowanie: około 45 minut
Koszt: około 10 zł (wszystko miałam)

Składniki:
kilka średnich marchewek - dałam 5
2 białe części pora - większe
seler naciowy - kilka łodyg
3 średnie ziemniaki
3 ząbki czosnku
1,5 litra wody
około 100 ml sosu sojowego Yamasa
około 200 ml śmietany 12%
2 łyżeczki curry
2 łyżeczki płaskie cynamonu
szczypta papryki ostrej
zioła dalmatyńskie wedle uznania
sól morska, pieprz czarny świeżo zmielony
łyżka masła i 2-3 łyżki oleju rzepakowego
czarny sezam do posypania



Marchewkę obieram ze skóry. Kroję na plasterki, nie za grube.
Pora i seler naciowy również kroję na drobno.
Ziemniaki obieram i kroję na kostkę.
Czosnek siekam.

W większym garnku rozgrzewam masło i olej. Chwilę podsmażam czosnek, wrzucam warzywa, obsmażam kilka minut, lekko solę.
Kiedy warzywa nieco zmiękną, podlewam je wodą (byłoby lepiej bulionem warzywnym).
Gotuję do miękkości.
W połowie gotowania dodaję przyprawy.
W między czasie hartuję śmietanę, po czym zmniejszam ogień i wlewam ją bardzo powoli ciągle mieszając. Dodaję również sos sojowy, wszystko mieszam, ewentualnie doprawiam do smaku.
Trzymam jeszcze chwilę na ogniu. Gotową zupę blenduję. Wlewam porcje do misek, posypuję sezamem.


***
Oczywiście ilość przypraw czy też ich różnorodność zależy już od Was. Co kto lubi.












8 komentarzy:

  1. Zima przyszła więc teraz takie zupy jak najbardziej mile widziane na stole! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. o! jaki fajny przepis na coś lekkiego po świętach :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mmm, wygląda obłędnie. Idealna na aktualną pogodę. Zrobię... jak tylko zjemy to, co zostało ze Świąt ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. hmm.. w święta nie da się przytyć 5kg to mit, aczkolwiek faktycznie-troszku ciężej człowiek się wtedy czuje.. ale o dziwo! Ja w tym roku skosztowałam wszystkiego, ale! z zachowaniem umiaru :) dlatego teraz po świętach nadal mam ochotę na domowe wypieki :D
    A zupy krem baaardzo lubię, ale aż tylu warzyw nie łączyłam, zazwyczaj tylko jeden, maks 2..
    a teraz czas skusić się na takie połączenie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż ja tu będę wymyślała, wiesz że ja bardzo lubię tego typu rzeczy, było Ci dane skosztować raz nawet.. w formie gulaszu, uwielbiam normalnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Smaczna ,u mnie właśnie takie temperatury, 11 stopni cały czas i wiecznie ktoś chory.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale masz uroczą miseczkę. A że ja zupy to zawsze, to możesz mnie taką w takiej miseczce poczęstować:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubie Twoje zupy :) Pomysłowe i smaczne :))

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)