Gdzieś tam między wierszami pisałam Wam o tym, że nabyłam w końcu amaratusa, z resztą nie tylko on się u mnie rozgościł na stałe, ale o tym pewnie kiedyś...Na pewno będzie u mnie częstym gościem, bo zastosowanie może mieć różne, czy na słodko czy na słono, dla mnie bomba!
Nooo...ale co z tym kremem? Jaki kasztan? I znów będzie to mój top of the top. Bo wcześniej nie znałam tego specjału, a że załapałam się na paczkę, o której też Wam wspominałam, to tym bardziej cieszę się, że mogę spróbować czegoś nowego. Pewnie zastanawiacie się do czego taki krem, co z czym, już piszę.
Spokojnie można go użyć do kanapek, ciastek, naleśników, do herbaty nawet, o! Próbowałam :)
Co mnie jednak najbardziej cieszy, to fakt, że produkt jest naturalny, bez soli, polepszaczy, wegański też. Kasztany zawierają escynę, czyli substancję odpowiedzialną za uszczelnianie naczyń krwionośnych, o tym musicie wiedzieć, sama się zdziwiłam ;)
Żeby jakoś połączyć zacny krem i amarantusa, wymyśliłam coś na słodko, a raczej prawie nie słodko, powstały więc babeczki. Bardzo szybkie, proste, jakże inne w smaku, oboje z K. stwierdziliśmy, że niezłe, że dziwne, ale w pozytywnym znaczeniu, bo tak bardzo różnią się od tych wszystkich nam znanych.
A do babeczek co? Ano herbata zielona, bo taką też uwielbiam. Ci co mnie znają, wiedzą. Ta, wzbogacona jest miodem Manuka. Smak czysty, świeży, lekki.
To jak, podaję Wam przepis na babeczki, który mam stąd, parzcie kubek herbaty i siadamy :)
Przygotowanie: około 30 minut
Koszt: około 10 zł za amarantus
Składniki:
2 szklanki amarantusa ekspandowanego
2 jajka
2 płaskie łyżki miodu
1/3 łyżeczki sody oczyszczonej (w przepisie podano 1/2 a i tak niekoniecznie)
szczypta soli
krem z kasztanów z wanilią Bonne Maman - niepełna łyżeczka do każdej z babeczek
a do babeczek zielona herbata z miodem z Manuka Clipperrs
Jajka z miodem rozkłócam trzepaczką, tak by powstała jednolita masa.
Do nich dodaję amaratus, sól, sodę, mieszam dokładnie.
Masa nie może być zbyt zbita ani zbyt płynna, moja wyszła akurat.
Jeśli jednak okaże się, że Wasza masa nie jest idealna, dołóżcie amarantusa albo jajko, można też dodać bakalii, jeśli ich akurat chcecie użyć, tudzież innego, wybranego składnika..
Ciastem wypełniłam papilotki papierowe do muffin. Na spód po łyżce masy, na to łyżeczka kremu, przykrywam masą i tak z każdą. Z podanych proporcji wyszło mi 7 babeczek.
Jedna uwaga: następnym razem użyję silikonowych foremek, z papierowych nie odchodzą w całości, trochę zostaje.
Babeczki wkładam do rozgrzanego piekarnika do 180 st. z termoobiegiem ( ja włączyłam) i piekę jakieś 15 minut, aż się zarumienią.
Oj kusisz :) Zjadłabym kilka na pewno he, he ;))
OdpowiedzUsuńU mnie w sklepach krem kasztanowy jest na stałe w ofercie ,ale słodki,że szkoda próbować .Fajne i oryginalne babeczki.
OdpowiedzUsuńooo.. wygląda super :)
OdpowiedzUsuńja miałam z kasztanów krem z Francji, ale bez dodatków i sam w sobie był dość specyficzny, ale z innymi dodatkami? Bomba!
A babeczki dla mnie supr, wszamałabym jedną! :)
Zacny komplecik deserowy :) Na zdjęciach wygląda bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńMam ten krem w domu i zastanawiam się właśnie do czego go dodać, może się skuszę na babeczki? A z tej serii herbat co u Ciebie na zdjęciu lubię taką z żeńszeniem. I chyba z maliną ona też jest.
OdpowiedzUsuńSzukam i szukam tego kremu kasztanowego, i nigdzie znaleźć nie mogę, ech...
OdpowiedzUsuńA babeczki wyglądają smakowicie :)
W Biedronce jest przy tygodniu francuskim...;)
UsuńCo za uczta! :)
OdpowiedzUsuńśliczne babeczki i jakie cudne zdjęcia :) aż się człowiek ślini :)
OdpowiedzUsuńKrem wegański, ale babeczki juźż nie, skoro z jajkami (i miodem, jeśli jest pszceli). Są najwyżej wegetariańskie.
OdpowiedzUsuńJak najbardziej. Nie widzę, żebym napisała coś co byłoby niezgodne z faktami...
UsuńPozdrawiam.
Jak najbardziej. Nie widzę, żebym napisała coś co byłoby niezgodne z faktami...
UsuńPozdrawiam.