07 czerwca 2012

grillowanie pod szaszłykiem czas zacząć;)

Uwielbiam ten czas, kiedy wypoczywam się na świeżym powietrzu, z dobrym jedzeniem, książką i małym, zimnym ...;)
Przygotowałam dla mojej działkowej ekipy małe co nieco...czyli szaszłyki, trochę ryżu i kilka kawałków mięsa w pysznej tajskiej marynacie....W czasie kiedy smakołyki będą się grillować, ja pomacham sobie gołą stopą...i pomyślę o Was;p


Przygotowanie: 20 minut
Koszt: około 50 zł


Składniki:
1/2 kg karkówki
1/2 kg pieczarek
2 papryki
1 cukinia
5 cebul
3 kiełbaski swojskie
marynata tajska Tao Tao
pieprz
chilli
cebulka dymka
patyczki pod szaszłyki
ryż jaśminowy lub basmati
curry
odrobina warzyw - ewentualnie
pomidorki koktajlowe
kilka plasterków sera żółtego
kilka różyczek kalafiora


Mięso myję, kroję na kawałki, podobnie postępuję z kiełbasą (oprócz mycia) i wrzucam do jednej miski, zalewam marynatą, przyprawami, mieszam wszystko dokładnie, odstawiam na czas, kiedy będę przygotowywać resztę warzyw.
Pozostałe składniki myję, kroję na kawałki, nadziewam wraz z mięsem i kiełbaską, robiąc przekładaniec - wedle uznania.
Ja, kilka zrobiłam w wersji light, czyli bezmięsne.
Tak przygotowane szaszłyki, układam w pudełku próżniowym i odstawiam do lodówki, najlepiej na całą noc.
Z pozostałości zrobiłam mały mishmasz...czyli warzywa i mięso wymieszałam razem, po czym układam  na
tacce i grilluję;)
Oprócz szaszłyków wymyśliłam sobie również ryż, jako dodatek...zamiast ziemniaków na przykład...
Ryż ugotowałam al dente, w curry, po czym dodałam do niego troszkę cebulki podsmażonej, przypraw, kalafiora, e voila...;)




Smacznego i miłego weekendu, napiszcie jak tam spędzacie wolny czas...poza oglądaniem meczy, rzecz jasna;p
Niestety moje dwa wolne dni uciekły, jutro praca, ale od czego jest weekend?;p






Mała zajawka PRZED


Trochę ryżu z kalafiorem, karkówka w marynacie i kapusta młoda z koperkiem  
Kapustę przygotowała Teściowa;)






Ozzy - najwierniejszy pies pod słońcem...taaak, co ja wówczas jadłam?;D









2 komentarze:

  1. Kochana, ja mam prośbę. Nigdy nie gotowałam grochówki, a mąż kiedyś miał ochotę. Zrobiłabyś kiedyś, tylko taką jarską coo??

    OdpowiedzUsuń
  2. hehe, zrobię, bardzo chętnie;)
    myślę, że na dniach;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)