22 maja 2012

szyszki krówkowe

Zabawne, jak smaki z dzieciństwa potrafią być intensywne. W sklepach nie było niczego, a i tak to co mama przygotowała było wyborne, jedyne i taaakie dobre;D
Pamiętam chwile, kiedy  na deser był budyń, własnoręcznie zrobione lizaki czy kisiel...najbardziej jednak uwielbiałam szyszki... i ten czas, gdy koleżanki przynosiły do szkoły "po jednej", jak człowiek się rozkoszował smakiem;)
Naszły mnie więc smaki szyszkowe...Przepis, o ile to w ogóle jest przepis, jak zwykle banalny, jednogarnkowy, trochę kaloryczny, ale co tam, więcej ćwiczeń, a jaka radocha ;)


Przygotowanie: 20 minut
Koszt: około 12 zł



Składniki:
23 dkg krówek
pół kostki margaryny Kasia
60 g ryżu preparowanego
2 łyżki kakao gorzkiego
łyżka sezamu


Margarynę i krówki rozpuszczam na jednolitą masę - chwilę to potrwa, więc proponuję nie odchodzić za daleko, bo można przypalić masę.
Kiedy oba składniki są już jednolite, dodaję kakao, mieszam. Dorzucam ryż i sezam, raz jeszcze mieszam dokładnie składniki. Zdejmuję z płyty, od razu formuję szyszki - kulki, najlepiej za pomocą dwóch łyżek. Gotowe.

Odstawiam na bok, najlepiej na pergamin...i jemy;)))









15 komentarzy:

  1. Ojej, nie jadlam tego od czasow podstawowki!!:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. p.s. pamietam jak sama tez je robilam na ZPT (bylam bardzo z tego dumna).:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. heheheh, właśnie dlatego do nich powróciłam, takie nic, a tyle wspomnień, papa się cieszy na myśl o tym, jak się je przyniosło do szkoły cz z zajęć...;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. nie musisz się ciągle tłumaczyć jak zjesz coś kalorycznego:) W każdym swoim poście nadużywasz ciągle tematu ćwiczeń...Boże zjesz coś i tyle...być może takim pisaniem chcesz zagłuszyć wyrzuty sumienia...

    OdpowiedzUsuń
  5. Gagatonku, nie mam wyrzutów sumienia, bo lubię, kocham jeść...to, że temat fitnessu przewija się pośród postów, świadczy raczej o luźnym info, niż o próbie tłumaczenia się...Lubię dobrze zjeść, ale też dobrze poćwiczyć, jedno nie wyklucza drugiego. Chyba nastąpiła jakaś nadinterpretacja z Twojej strony;)
    Sposób jaki opisuję posty jest mój, jest taki jak czuję i taki też będzie, jeśli mam ochotę poświęcić go ćwiczeniom, to tak też zrobię...
    Pozdrawiam, tym samym zapraszam do częstszego bycia u mnie, jeśli oczywiście nie przeszkadza Ci obwoluta;p

    ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu, nie przejmuj się, blog jest ok, tak jak piszesz, teksty są luźne, nie są napompowane, więc luz...każdy widzi inaczej, na to nie masz wpływu, mnie tam się podoba.

    Pozdrawiamy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem każdy człowiek pewne sprawy interpretuje w inny sposób,wiesz mamy prawo pisać to co myślimy.W każdym bądź razie nie obraziłam w żaden sposób Oli:),Lepsze są szczere komentarze,przynajmniej ja tak uważam.

      Usuń
    2. owszem, są lepsze, takowych oczekuję, nie przesadzałabym jednak z interpretacją, Gagatonku...Piszę jak chcę i o czym chcę, nie dopisuj do tego filozofii, no chyba, że tak ma być;p
      Masz prawo wyrazić swoje zdanie, szanuję to, liczę tym samym na bycie Obserwatorem, skoro tak mnie śledzisz;p
      Cieszę się, że pojawiają się różne opinie, konstruktywna krytyka bardzo pożądana, ale to i tak w dalszym ciągu jest mój blog i będę go pisać jak uważam;)

      Usuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. heh, nie wiem czy mi aż tak zależy na "polecaniu", coś tam używam, coś tam napiszę i tyle;) Istnieje wiele blogów kosmetycznych, które opływają "polecaniem"...Dla mnie właśnie takie kosmetyczne posty są przerywnikiem...Bawię się kuchnią i przy tym chcę pozostać, jeśli pozwolisz;p
    W sumie, to nie wiem skąd wzięłaś to "fitnessowanie", bo jak dla mnie to tylko jedna z pasji, czy fakt, że kocham kawę z cynamonem musi być równoznaczne z założeniem bloga o tej tematyce?!
    Zaglądaj, będzie mi miło...i już;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak, każdy pisze co chce, bo ma do tego prawo, Olka pisze bloga na luzie z tego co widzę, ba, jest pewnie taki jak chce żeby był, więc ...
    Jest masa innych blogów, inaczej pisanych, dla każdego coś miłego.
    Nic na siłę.

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurczę, przepisu nie znam...ja takich w dzieciństwie nie jadłam!! Muszę zadzwonić do mamy i pogadać...jak to...
    ...
    ale się tu dzieje...przeczytałam komentarze i coś mi tu nie pasuje...Gagatonek pisze - cytuję: ",wiesz mamy prawo pisać to co myślimy"
    więc właścicielka bloga pisze co myśli, czyż nie? A z tymi szczerymi komentarzami i krytyką to bym nie przesadzała...bez przesady, nikt nie chce czytać co robisz wg mnie źle czy że ja zrobiłabym to tak. Jesteśmy dorośli, więc tak też się zachowujmy i traktujmy.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Może jadłaś szyszki bez kakao, ja zrobiłam czarnuchy;p


    Dzięki Karinko, też tak uważam, robię jak czuję, nie myślę z wyprzedzeniem o treści, siadam i piszę...okazuje się, że jednak spontaniczność nie jest w cenie;)

    PoZdrawiam Wszystkie Panie;))

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie, nie, wyjątek potwierdza regułę, więc wszystko jest na miejscu.

    A szyszek nie jadłam, nie pamiętam w każdym bądź razie..

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)