24 maja 2015

bułeczki śniadaniowe z ziołami i zielonymi oliwkami

Ha! Ale mam super buły na śniadanie! Buły niezwyczajne, bo z ziołami oraz zielonymi oliwkami.
Faaajne, chrupkie z zewnątrz, miękkie wewnątrz, a jak pachną, a jak smakują ....oesuuuuu,
idą jak woda, a zrobiło mi się ich 16 tylko, no ale co zrobić, jak takie smaczne? Młoda zajada i woła "pycha", Mój też....i to przed obiadem, ja nie wiem co to się dzieje ;p Dobrze, że coś i dla mnie wystarczyło...no bo jak to?
Przepis na bułeczki mam od mojej trenerki Patrycji, długo namawiać mnie nie trzeba do pichcenia takich łakoci, wyczekałam tylko wolną chwilę i zrobiłam. Buły robi się szybko, jedynie pozostawianie do leżakowania trochę trwa, ale w tym czasie można robić coś innego.
Przepisu samego w sobie nie zmieniałam, jedynie czarne oliwki zamieniłam na zielone, dodałam też więcej ziół, bo oryginał mówił tylko o tymianku.
Dobra, nie przeciągam, podaję przepis, no i do roboty!


Przygotowanie: 15 min pieczenie + wyrabianie rozłożone w czasie
Koszt: 4 zł mąka

Składniki na 16 sztuk:
40 dag / 400 g maki pszennej do ciast drożdżowych Lubella
3 dag / 30 g drożdży świeżych
szklanka wody letniej
łyżka cukru
łyżka tymianku / u mnie zioła dalmatyńskie i tymianek
20 czarnych oliwek / u mnie 160 g zielonych
2 łyżki oliwy z oliwek
sól / u mnie łyżeczka


Mąkę przesiałam do dużej miski. Dodałam pokruszone drożdże. W letniej wodzie rozpuściłam sól i cukier, zalałam, dokładnie wymieszałam. Wierzch zaczyny posypałam odrobiną mąki i odstawiłam do wyrośnięcia,
u mnie jakieś 1,5 godziny (w ciepłe miejsce).
Po tym czasie, do wyrośniętego zaczyny dodaję oliwę, zioła oraz pokrojone oliwki. Mieszam dokładnie, wyrabiam przy tym ciasto i znów pozostawiam do wyrośnięcia, tym razem na jakieś 30 minut.
Wyrabiam ponownie ciasto, ale nie długo, może 2-3 minuty, po czym dzielę je na 16 kawałków, kulam w dłoniach i układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wierzch przycinam nożem.
Bułki jeszcze na chwilę zostawiam do wyrośnięcia, na jakieś 30 minut, przykrywam je ściereczką.

Piekarnik rozgrzewam do 200 st przez 15 minut.


***
Przy pierwszym wyrabianiu ciasta nie zagniatałam go do kuli, raczej sprowadziłam do zwartej masy i oprószyłam mąką.
Co do pieczenia, przy kolejnym podejściu wyjmę wcześniej, może przy 13-tej minucie, mam mocny piekarnik, więc chcę sprawdzić i taką opcję.
Bułeczki po wystygnięciu przykryłam ściereczką, stały się przez to nieco miększe ;))


Smacznego!













10 komentarzy:

  1. mniaaaam <3 idealne z twarożkiem i wiosennymi warzywami..
    cudo!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepsze od "tamtych"? Bo owe były bardzo fajne. Koniecznie do zrobienia i te :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wieszzz coooo, nie wiem, myślę, że na równi....jak będę je robić, to Ci podam :D

      Usuń
  3. Piękne bułeczki, domowe najlepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Superaśne są :) Zjadłabym taką z chęcią :)) Jadę do Ciebie ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. O rety jakie pyszności... takie właśnie bym zjadła na drugie śniadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Olcia ja uwielbiam takie domowe bułeczki i mogłabym je wcinać i piec bez końca :) tylko przy posiadaniu teścia piekarza to ja nie pamiętam kiedy takie piekłam :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie wyrosły, zapachniało aż u mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz;)