Dzisiaj mam "dobry dzień", njusy od samego rana, raczej śmieszne niż pomyślne, ale tak to jest czasem,że zawsze znajdzie się ktoś, kto nam rozwali nadgarstki ;p
No nic...skoro tak się sprawy mają, trzeba sobie dogodzić nieco...Nasmażyłam naleśników razem z funfelą Basią - jak się okazuje...telepatia kulinarna ;D
A tak w ogóle, to jestem gIenIush...zaczęłam się bawić w ciasto i okazało się, że mam na stanie resztkę oliwy z oliwek i zero oleju, a w lodówce kostka margaryny onliii....no i co?? Wzięłam i smażyłam naleśniki na niej, udały się, całe szczęście...dzięki temu okazało się, że tak też się da...;)
Wyszły obłędnie pyszne, kaloryczne też, ale cóż...każdego szkoda;;p Będę miała co spalać jutro.
Przygotowanie: około 60 minut
Koszt: plus minus 15 zł - większość składników miałam
Składniki:
CIASTO:
2 szklanki mąki pszennej
2 jaja
2 szklanki mleka
szczypta soli
łyżeczka kurkumy do zabarwienia ciasta
tłuszcz do smażenia
FARSZ:
500 g pieczarek
średnia cebula
sól morska
kilka plasterków sera żółtego
kilka plasterków polędwicy
natka pietruszki
mozzarella
Składniki na ciasto mieszam ze sobą, po czym smażę kolejno naleśniki.
Cebulę siekam na drobno, podobnie siekam wcześniej oczyszczone pieczarki.
Na odrobinie oliwy (resztce) połączonej z kawałkiem margaryny podsmażam cebulę,
dodaję po około 3 minutach pieczarki, solę, smażę aż oba składniki zmiękną.
Na każdy z naleśników nakładam po dwa plasterki sera, plasterek polędwicy, posiekaną natkę, i jakieś dwie łyżki farszu z pieczarek. Zawijam naleśnika w rulon, układam w wysmarowanej tłuszczem formie każdego kolejnego naleśnika. Z podanych proporcji wyszło mi ich 6 sztuk.
Naleśniki posypuję mozzarellą, wkładam do piekarnika na 10 minut - z termoobiegiem w 180 stopniach.
...a tak bye the way, muszę się pochwalić moim nowym prezentowym nabytkiem, który sprawiła mi Dorcia ;)
Jestem po pierwszej aplikacji i jak na razie czary mary...włosy są przyjemnie gładkie, ujarzmione, bardzo miękkie...same plusy;) !!
Ciekawa jestem czy Wy używacie jakiś olejków do włosów i co o nich sądzicie, bo ja do tej pory oprócz miliona maseczek, odżywek i jedwabiu nie używałam olejku arganowego...Na tą chwilę jestem zachwycona efektem;)))
u mnie dziś naleśniki w wersji czekoladowej, Olcia jak masz już jakieś doświadczenie, jaką maskę na włosy najbardziej byś polecała w sensie firma itp?
OdpowiedzUsuńa to zależy Ulcia czego potrzebujesz? ja zazwyczaj do wysuszonych włosów coś kupuję lub farbowanych, choć ich kondycja na przynajmniej 6 lat prostowania, upiększania jest podobno świetna, ale ale ale...Ja używam oprócz tych zakupionych np w Rossmannie, czyli elseve, czy dove...henna wax, biosilk, zastanawiam się nad keratyną - widziałam na allegro, czasem pochłaniam coś z Joanny, kosmetyki tanie, ale dobre, czasem kupię coś w salonie fryzjerskim...ale to rzadziej raczej, ceny są zawrotne. Polecam wizytę w sklepie dla fryzjerów, kolega mnie tego nauczył, tam znajdziesz mnóstwo dobrych produktów;)
UsuńPyszota takie naleśniory ;) jadłam dziś już na słodko, więc się wstrzymam z kolejnymi, ale narobiłaś mi ochoty, ot co!
OdpowiedzUsuńCo do olejków, to od niedawna używam olejku kokosowego Vatika i jestem z niego bardzo zadowolona, a wiem co mówię, bo moje kudły są nieposkromione ;P a ten olejek daje im radę ;)
no właśnie widziałam te Twoje, też dobre ;D a dupa rośnie ;p
Usuńowiń w sałatę naleśniki-co owinięte w sałatę nie tuczy...taka filozofia odżywiania moja :D
UsuńMoje włosy błyskawicznie się przetłuszczają, więc olejek...bałabym się jeszcze przyspieszyć ten efekt, ale już słyszałam że są znakomite...jak ktoś ma w miarę normalne włosy...co mnie nie dotyczy ech.
OdpowiedzUsuńObiadowo sobie poszalałaś, podjadłabym i ja, ale wiesz jak u mnie jest, a nie chce mi się..P. naleśników niet (bo smażone), na razie szykuję się na sałatkę z tortellini.
moje włosy też należą do tych błyszczących, ale tak od połowy włosów aplikuję sobie czasem a to jedwab a to teraz ten olejek...no i niech się dzieje;)
UsuńCo do naleśników - pychotka!!!! Co do olejku - to nie używam bo mam wrażenie że olejek się nie zmyje i włosy będą tłuste.
OdpowiedzUsuńZapraszam do udziału w konkursie :
http://myszkagotuje.blogspot.com/2013/06/konkurs-na-pierwsze-urodziny-bloga.html
dzięki za info, już widziałam, byłam u Ciebie i na pewno coś uklecę ;)))
UsuńAle smakowitości, choć ten farsz nie przejdzie bez śladu, w ogóle jaki odnowiony blog :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie blogi - trochę urody, trochę jedzonka...może czegoś dobrego się od Ciebie nauczę;)
OdpowiedzUsuńDodaje do obserwowanych i zapraszam do siebie:)
a dziękuję bardzo...byłam, byłam u Ciebie;)))
UsuńFajny pomysł na "wytrawne" naleśniki :))
OdpowiedzUsuńciekawa wersja naleśników,pomysłowo
OdpowiedzUsuńNaleśniki są dobre na każą pogodę! :) Twoje wyglądają super. Uwielbiam wytrawne naleśniki!
OdpowiedzUsuńdariawkuchni.blogspot.com
Naleśniki idealne - z konkretnym farszem i ciągnącym się serem:)
OdpowiedzUsuńOj zjadłabym takie naleśniki :)) A pogoda już by wystarczyło tego deszczu :((
OdpowiedzUsuńPycha! Moje smaki, zjadłabym takiego nalesniczka :)
OdpowiedzUsuńNaleśniki wyglądają pysznie! :D i jeszcze zapieczone z serem - poezja :) nie ma mocnych na Ciebie, nawet z brakiem oleju dasz radę! :D
OdpowiedzUsuń